Michał Wasiak:
Od pewnego czasu szukałem wolontariatu, który byłby adekwatny do tego, co mogę zaoferować ludziom. Myślałem o różnych formach pomocy m.in. w hospicjum. Trafiłem na ogłoszenie o poszukiwaniu lekarza do pracy w „Ambulansie Serca”. Około półtora roku temu dołączyłem do karetki dla bezdomnych.
Praca w karetce dla bezdomnych jest bardzo zróżnicowana. Warunki, w których żyją osoby bezdomne są ekstremalne. Mieszkają w pustostanach, szałasach. W pamięci utkwiła mi młoda kobietę, która niestety wpadła w problem alkoholowy. Byłam mniej więcej w moim wieku. Alkohol zniszczył ją do tego stopnia, że nie była w stanie chodzić. Zorganizowaliśmy dla niej hospitalizację, podczas której udało się ją postawić na nogi. Choć udało nam się tę kobietę za pierwszym razem uratować, to po jakimś czasie zmarła.
Bezdomni są w trudnej sytuacji. Nie posiadają ubezpieczenia, dlatego mają problem z otrzymaniem pomocy lekarskiej podczas epidemii koronawirusa. Poza tym nie posiadają telefonu. Nie mogą zadzwonić do lekarza i umówić się na teleporadę.