Sytuacja epidemiczna gwałtownie się pogarsza – w poniedziałek zaraportowano o ok. 75 proc. więcej przypadków zakażeń niż tydzień wcześniej. To największy skok na przestrzeni ostatnich tygodni i w najbliższych dniach rząd będzie podejmował decyzję o ewentualnych kolejnych obostrzeniach. W poniedziałek minister zdrowia ogłosił ważne zmiany w zasadach testowania.
15 marca została uruchomiona dodatkowa ścieżka dostępu do testów na obecność SARS-CoV-2. Osoby, które miały bezpośredni kontakt z zakażonym lub obserwują u siebie objawy zakażenia mogą wypełnić formularz na stronie gov.pl/dom. Po wypełnieniu formularza otrzymają informację, czy spełniają kryteria a konsultant, który skontaktuje się z nimi telefonicznie, wystawi zlecenie na test. Po wystawieniu zlecenia na test pacjent otrzymuje SMS z proponowanym miejscem oraz godziną testu. Zostanie jednocześnie automatycznie skierowany na kwarantannę (może opuścić miejsce pobytu wyłącznie w celu udania się na test). Konsultanci Domowej Opieki Medycznej pracują w godzinach od 8.00 do 18.00 – również w weekendy.
Minister zdrowia tłumaczył, że zmiana ma na celu odciążenie lekarzy POZ, ale ta ścieżka jest również cały czas dostępna – osoby, które nie korzystają z internetu (np. osoby starsze, choć nie tylko), nadal mogą uzyskać skierowanie na test od swojego lekarza POZ.
Adam Niedzielski zapowiedział też zwiększenie liczby łóżek covidowych – najpierw do 35 tysięcy, docelowo do 40 tysięcy. Rząd do środy będzie obserwować dynamikę zakażeń i w środę lub czwartek ogłosi decyzję w sprawie ewentualnych dalszych obostrzeń, z możliwością wprowadzenia ogólnokrajowego lockdownu, również na czas świąt wielkanocnych. To, co w tej chwili najbardziej niepokoi zarówno decydentów jak i ekspertów, to z jednej strony dynamiczny wzrost udziału mutacji brytyjskiej w potwierdzonych przypadkach zakażenia, z drugiej – rosnąca liczba hospitalizacji młodych pacjentów, którzy trafiają do szpitali w ciężkim stanie i wielu z nich nie udaje się uratować. Lekarze oceniają, że pacjenci zbyt długo leczą się na własną rękę w domu, ale podkreślają też, że u wielu z nich choroba na początku nie daje niepokojących objawów i tym samym usypia czujność.