Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
Tomasz Grodzki

Obecny model ochrony zdrowia ulega wyczerpaniu

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 8 lutego 2017 08:51

Obecny model ochrony zdrowia ulega wyczerpaniu - Obrazek nagłówka
Senator prof. Tomasz Grodzki z PO napisał list do dyrektorów szpitali.

Senator Tomasz Grodzki w liście przedstawia ocenę aktualnego i przyszłego kształtu ochrony zdrowia.

"Przede wszystkim chciałbym podziękować Państwu za ogromny trud, jaki wraz z załogami podległych sobie jednostek wkładacie, pomimo braku sanacji finansów systemu ochrony zdrowia, aby zapewnić Polkom i Polakom jakość opieki zdrowotnej należną mieszkańcom cywilizowanego kraju w samym środku Europy. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak trudno jest osiągać i utrzymywać standardy nowoczesnej opieki medycznej, gdyż sam przez ponad osiemnaście lat kierowałem specjalistycznym szpitalem, który na przestrzeni kilkunastu lat dzięki zespolonemu wysiłkowi całej załogi i dyrekcji, przekształciliśmy z półsanatorium w bardzo nowoczesną jednostkę, w której obecnie między innymi wykonuje się transplantacje płuc czy minimalnie inwazyjne resekcje przełyku.

Podejmując się zaszczytnej roli ministra w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej chciałbym zwrócić uwagę na kilka odmienności różniących resort zdrowia od innych ministerstw. Patrząc z jednej strony stajemy wobec kluczowego dogmatu dotyczącego oczywistej roli pacjenta jako najważniejszej osoby, która powierza nam swoje zdrowie. Z drugiej jednak strony mamy rzesze pracujących z poświęceniem pracowników tej ważnej dziedziny gospodarki narodowej – o czym rządzący zdają się często zapominać – realizujących obecny model będący niczym innym jak kwintesencją socjalizmu, w którym produkt jest reglamentowany, a cena za usługi urzędowa. Przekonanie, że wystarczy tylko trochę go zmodyfikować i będzie lepiej, wydaje się być poglądem fałszywym, gdyż trudno udoskonalać coś, co w swym założeniu jest tworem niewydolnym i archaicznym.

Wyznaję pogląd, być może radykalny, ale jednak oparty na faktach, że obecny model ochrony zdrowia ulega wyczerpaniu, a kuriozalna sytuacja, w której szpitale są de facto karane, a nie nagradzane za dobrą reputację i leczenie większej ilości chorych niż przewiduje osławiony limit, jest ewenementem w skali światowej. Za granicą dyrekcje i załogi szpitali cieszą się, jeśli wybiera ich duża liczba chcących się u nich leczyć pacjentów, a u nas taki fakt wywołuje raczej troskę i zakłopotanie, jak sobie poradzić z niezapłaconymi nadlimitami. W tak skonstruowanym systemie dobre, popularne wśród chorych szpitale zadłużają się, tym bardziej, że wiele procedur jest wycenionych znacznie poniżej realnych kosztów ich wykonania, a rzeczywista, racjonalna wycena poszczególnych działań medycznych w gruncie rzeczy dopiero raczkuje.

(...) Chciałem Państwa zapewnić, że w gabinecie cieni obecnie przygotowujemy i zaproponujemy takie zmiany w systemie, które zlikwidują gigantyczną barierę administracyjną pomiędzy pacjentami, którzy chcą i potrzebują się leczyć, a lekarzami i całym personelem, którzy chcą, potrafią i zazwyczaj mają czym leczyć, gdyż ostatnie lata przyniosły znaczną poprawę wyposażenia placówek głównie dzięki pomocy funduszy unijnych. Nie możemy akceptować sytuacji, w której jesteśmy w stanie zlikwidować kolejki do wielu typów operacji, a nie możemy tego zrobić z powodu ograniczeń finansowych i obdarzonych złą sławą limitów.
Udało mi się zgromadzić dobrą grupę praktyków i fachowców znających się na medycynie, organizacji ochrony zdrowia i ekonomii, z pomocą których w ciągu kilkunastu miesięcy przygotujemy szczegółowe rozwiązania ustawowe zmieniające rzeczywistość systemu ochrony zdrowia. To oczywiste, że nie możemy zdradzić wszystkich szczegółów, ale mogę z całą pewnością już teraz stwierdzić, że stoimy na stanowisku, iż budżetowanie szpitali nie jest receptą na poprawę sytuacji, lecz wręcz odwrotnie cofa nas do systemu rodem z lat PRL-u. Powrót do systemu budżetowego jest typowym przykładem „lekarstwa gorszego od choroby”, gdyż w swojej istocie cofa nas do lat socjalizmu ze wszystkimi wadami tamtego systemu. Naczelnym hasłem kierunku zmian mogłoby być coś na kształt: „Czas skończyć z realnym socjalizmem w ochronie zdrowia, w której produkt – zdrowie – jest reglamentowany, a cena za usługę jest urzędowa”. Póki stanowczo nie złamiemy tego dogmatu, nie będzie poprawy. Przedstawione przez rząd propozycje zmierzają w odwrotnym kierunku restytucji komunizmu, gdzie pieniądze będą pochodzić z budżetu i nie będzie już żadnej motywacji do leczenia większej liczby chorych – wręcz odwrotnie zacznie się symulowanie napraw, remontów, aby chorych mieć jak najmniej. Jak wiemy, największe koszty dotyczą pierwszych dni pobytu w szpitalu (operacje, diagnostyka itd.), dlatego dla obniżenia średniego kosztu pobytu pacjenta zacznie się wydłużanie hospitalizacji, co oczywiście odbędzie się kosztem rosnących kolejek chorych oczekujących na świadczenie. Nie można pominąć tu kuriozalnego projektu kategoryzującego szpitale do sześciu grup, w którym dzięki dziwacznie dobranym kryteriom wiele specjalistycznych jednostek może zniknąć, lub w drastyczny sposób obniżyć przychody (czyli de facto i tak przestać istnieć). Ten projekt będzie jeszcze długo i wielokrotnie dyskutowany, ale nie ma wątpliwości,                  że w obecnej postaci nadaje się do niczego innego, jak tylko do wyrzucenia do kosza, i nie powinien być przedmiotem prac parlamentarnych.
Nie można zapominać, że przez ostatnie trzydzieści lat zmieniła się zarówno epidemiologia chorób (często jest ich więcej), technologia w medycynie (lepsza, ale droższa), jak i oczekiwania chorych, którzy w dobie powszechnego dostępu do „Dr Google” oczekują dużo więcej niż kiedyś. Idea zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, otwarcie rynku ubezpieczeń, zrównania w prawach, ale i obowiązkach podmiotów publicznych i prywatnych, urealnienie wyceny procedur medycznych, promowanie programów profilaktycznych itd. – to tylko niektóre kierunki przyszłościowe, które należy dopracowywać.
Idealna sytuacja powstaje, gdy przychód szpitala zależy od ilości leczonych chorych i od jakości tegoż leczenia. O ile jakość zmierzyć trudniej (aczkolwiek są w świecie znane dość precyzyjne metody oceny), to jednak dorobiliśmy się systemu zapłaty za ilość leczonych, który byłby całkiem znośny, gdyby nie dwa kardynalne błędy, jakimi jest obarczony: limit i oderwana od rzeczywistości wycena wielu świadczeń. Dlatego też postaramy się stworzyć taką rzeczywistość, w której ilość i dobra jakość leczonych będzie gwarantem stabilnej sytuacji finansowej jednostek.

W materii podwyższania nakładów na zdrowie zgadzam się w pełni z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem, natomiast nie mogę zgodzić się z tempem dochodzenia do poziomu 6 proc. PKB (a powinno być co najmniej 7 proc.), który rząd zamierza osiągnąć dopiero w roku 2025!!! To musi być zrobione jak najszybciej (...). - napisali w liście prof. Tomasz Grodzki.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także