Polska należy do tych krajów Unii Europejskiej, które wydają najmniej na opiekę zdrowotną. Według najnowszego raportu Health at a Glance wydatki per capita wyniosły w naszym kraju 1,9 tys. euro. Dla porównania Niemcy wydają 5,3 tys. euro, Czesi – niemal 2,9 tys. euro. Unijna średnia przekracza 3,5 tys. euro. Fatalnie wypadamy w zestawieniu odsetka wydatków publicznych na zdrowie. Realnie wydajemy ok. 4,8 proc. PKB, podczas gdy w Czechach ten wskaźnik oscyluje wokół 8 proc., a unijna średnia to 9 proc. PKB. Finanse NFZ trzeszczą w szwach, bo choć w kwotach nominalnych budżet NFZ na przestrzeni ostatnich lat uległ wręcz podwojeniu, tak naprawdę w ogromnym stopniu to efekt wysokiej inflacji w latach 2020-2023, i – do pewnego stopnia – wysokiego tempa wzrostu gospodarczego.
Jednak dużo szybciej niż nakłady, rosły koszty systemu opieki zdrowotnej. Można powiedzieć, że inflacja w zdrowiu wyprzedzała i wyprzedza inflację ogólną i to również daje się mocno we znaki. Główny powód to znowelizowana w 2022 roku ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, ale istotny czynnik napędzający koszty to demografia, starzenie się społeczeństwa, postęp technologiczny, dostępność innowacyjnych terapii etc. Niektórym kandydatom może się wydawać, że koszty systemu opieki zdrowotnej można zmniejszać, ale to zwyczajnie nieprawda – kraje wysokorozwinięte wydają na ochronę zdrowia dużo i bardzo dużo, i będą wydawać – jeszcze więcej. Dyskusja, dotycząca wzięcia wydatków w karby, toczy się w państwach, które na zdrowie wydają dwa i więcej razy niż Polska.
Uchwalenie przez parlament ustawy obniżającej składkę zdrowotną i zawetowanie jej przez prezydenta stały się okazją do skierowania – choćby na chwilę – uwagi opinii publicznej na problem głodzonego systemu ochrony zdrowia, jednak ta uwaga na długo się nie utrzymała (a sam temat obniżenia czy nieobniżenia składki zdrowotnej wydaje się nie mieć na kampanię prezydencką większego wpływu).
Co więc mają do powiedzenia (o zdrowiu) kandydaci, którzy mieszczą się w głównym nurcie polityki?
Rafał Trzaskowski
Na stronie internetowej kandydata w zakładce „Mój pomysł na Polskę" brakuje tematu ochrony zdrowia. To zmiana w stosunku do 2020 roku, gdy kandydat Koalicji Obywatelskiej zapowiadał duże zaangażowanie w tym obszarze i obiecywał, że jako prezydent będzie się domagać od rządu skokowego wzrostu wydatków do realnych 6 proc. PKB. Można powiedzieć, znak czasu – rozpoczynała się przecież pandemia COVID-19.
Teraz, najwyraźniej, w ocenie Rafała Trzaskowskiego, czasy zmieniły się na tyle, by myśleć o… zmniejszeniu wydatków na zdrowie. – Trzeba stanąć na głowie, żeby tak zreformować służbę zdrowia sensownie, żeby poszukać możliwości zredukowania niektórych kosztów, żeby doprowadzić do obniżenia tej składki, która dożyna naszych przedsiębiorców. I ja uważam, że pierwszy krok, który idzie w stronę obniżenia składki zdrowotnej, jest dobrym pomysłem. I tak, wspieram tego typu rozwiązania. (…) Jeżeli się zredukuje składkę, to to wymusi jeszcze bardziej poważnie aktywne zajmowanie się cięciem kosztów – mówił w marcu. Zaś w ostatnich dniach, komentując decyzję Andrzeja Dudy o zawetowanu ustawy obniżającej składkę dla przedsiębiorców, Trzaskowski dowodził, że… niższa składka to większe przychody NFZ, bo jeśli zwiększy się liczba firm, więcej podmiotów będzie płacić składkę.
Karol Nawrocki
- Koniec z chaosem w służbie zdrowie – obiecuje kandydat obywatelski PiS i zapowiada działania na rzecz tworzenia centrów opieki pacjenta. To jednak nie wszystko – Nawrocki chce wprowadzenia zasady pierwszeństwa Polaków w dostępie do leczenia. Dane NFZ nie potwierdzają jednak sugestii, płynącej z tego postulatu, by obywatele Polski musieli czekać na dostęp do leczenia z powodu natłoku – domyślnie – uchodźców z Ukrainy. Co więcej, dane ZUS i NFZ dowodzą, że składki zdrowotne, odprowadzane przez pracujących w Polsce Ukraińców z nawiązką rekompensują wydatki na leczenie obywateli Ukrainy, nie tylko tych, którzy korzystają ze świadczeń na podstawie specjalnych, uchwalonych w związku z wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie w lutym 2022 roku.
Sławomir Mentzen
Program Konfederacji w sprawie usług publicznych można sprowadzić do ich likwidacji (warunkującej główny punkt programu, czyli znaczącą obniżkę podatków), ale w tych wyborach Sławomir Mentzen nie mówi o swoim „świecie idealnym”, za radą Andrzeja Sośnierza, byłego polityka PO i PiS, jednego ze współautorów reformy kas chorych z 1998 roku a potem prezesa NFZ, skupiając się na postulacie likwidacji NFZ i zastąpienia monopolistycznego płatnika konkurującymi o składki ubezpieczonych kasami chorych lub prywatnymi firmami ubezpieczeniowymi. To „powrót do przeszłości” – bo takie było jedno z głównych założeń reformy rządu Jerzego Buzka, jednak bardzo szybko okazało się ono niemożliwe (zbyt trudne) w realizacji, choćby z powodu niedoszacowania składki zdrowotnej. W Szwajcarii, którą często przywołuje w swoich wypowiedziach lider Konferederacji, składki zdrowotne są różnej wysokości, ale różnicuje je przede wszystkim deklarowany poziom wkładu własnego, ponoszonego przez pacjenta, gdy występuje konieczność leczenia.
Szymon Hołownia
Lider Polski2050 nie wpisał ochrony zdrowia do swoich priorytetów w tej kampanii prezydenckiej. Podczas jednej z debat zadeklarował, że jako prezydent powoła ponadpartyjny zespół, złożony z reprezentantów wszystkich sił politycznych, którego zadaniem będzie przedstawienie – w ciągu roku – planu zmian w ochronie zdrowia, który będzie wdrażany bez względu na wyniki kolejnych wyborów parlamentarnych i ewentualnych zmian ekip rządowych.
Hołownia jest jednocześnie głównym zwolennikiem obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. O składce zdrowotnej wiosną mówił: – Ona nie leczy niczyjego zdrowia. Ona zabija polskie firmy, polskie małe firemki, przedsiębiorstwa, jednoosobowych przedsiębiorców – przekonywał jeszcze w zeszłym roku.
Magdalena Biejat
Kandydatka Lewicy, wicemarszałek Senatu, jest zdecydowaną przeciwniczką obniżania składki zdrowotnej, swoje stanowisko przekazała osobiście Andrzejowi Dudzie, zaś podczas debaty w Senacie walczyła, wraz z większością senatorów swojego klubu – w tym wiceministrem zdrowia Wojciechem Koniecznym – by Senat ustawy w kształcie uchwalonym przez Sejm nie akceptował. Obniżkę składki zdrowotnej dla przedsiębiorców uznała za próbę zmniejszenia finansowania ochrony zdrowia a wpędzenie systemu publicznego w jeszcze większe kłopoty niż przeżywa obecnie – za próbę dalszej prywatyzacji usług zdrowotnych.
Kandydatka Lewicy opowiada się jednocześnie za likwidacją składki zdrowotnej jako takiej i zastąpienie jej podatkiem zdrowotnym, stanowiącym określoną część PIT i CIT, co miałoby zwiększyć, w znaczący sposób, nakłady na zdrowie. Biejat opowiada się też za uporządkowaniem struktury właścicielskiej szpitali tak, by w każdym województwie placówkami lecznictwa zamkniętego zarządzał jeden podmiot. W jej ocenie dopiero taka zmiana mogłaby realnie umożliwić przekształcenia szpitali, które w tej chwili grzęzną w lokalnej polityce, ale też formalnych przeszkodach kompetencyjnych.
Adrian Zandberg
Partia Razem jesienią 2023 roku nie weszła do rządu z powodu – oficjalnie – braku zgody na zwiększenie finansowania ochrony zdrowia do 8 proc. PKB. Trudno się dziwić, że ten postulat znalazł się w tej chwili w programie wyborczym jednego z głównych liderów tego ugrupowania. Razem budowała swoją pozycję najpierw w ramach koalicji wspierającej rząd, a od kilku miesięcy w formalnej opozycji, między innymi dzięki jasnemu przekazowi w sprawach związanych z finansowaniem systemu ochrony zdrowia i krytyką (zwykle konstruktywną) jego funkcjonowania. Tu głos Lewicy i Razem, choć osobny, brzmi podobnie: - Państwo musi radykalnie zwiększyć wydatki na zdrowie, bo system działa źle przede wszystkim dlatego, że jest niedofinansowany. - Jako prezydent będę chronić zdrowie Polek i Polaków przed cichą prywatyzacją – obiecuje, bo – podobnie jak Magdalena Biejat – uważa, że utrzymywanie przez polityków finansowania ochrony zdrowia na dramatycznie niskim poziomie ma doprowadzić do funkcjonalnej prywatyzacji tego sektora.
Adrian Zandberg chce również zmian w systemie tak, by zwalczyć jego patologie. Domaga się, między innymi, żelaznej kurtyny między prywatnym a publicznym systemem ochrony zdrowia. Lekarze musieliby wybierać, czy chcą pracować i zarabiać w publicznych podmiotach, czy prowadzić prywatne praktyki.