Za 50 lat będziesz chory - taki przekaz nie działa. Jak atrakcyjnie mówić do dzieci o zdrowiu?
Opublikowano 8 września 2025 10:11
Iwona Schymalla: Polskie dzieci należą do najszybciej tyjących w Europie. Obecnie co piąte dziecko w wieku szkolnym boryka się z nadwagą lub otyłością, jest więc w grupie ryzyka, jeśli chodzi o rozwój cukrzycy typu 2. I dlatego bardzo istotne są takie inicjatywy jak projekt: Uczniowie zmieniają cukrzycę. To jest projekt, który odbywa się w ramach programu Miasta dla zdrowia. Jaki był cel tego programu?
Michał Brzeziński: Tak naprawdę ideą jest wyjście do dzieci i młodzieży, a przez dzieci i młodzież do rodziców, z informacją, wiedzą, ale również z budowaniem pewnych umiejętności i kompetencji. Konkretnie zależało nam bardzo na tym, żeby dzieciakom przekazać aktualną wiedzę o tym, skąd się bierze cukrzyca typu 2, skąd się bierze cukrzyca typu 1, jakie są różnice między jedną a drugą, co jest przyczyną jednej, a co drugiej. Chodzi o to, żeby trochę oswoić dzieciaki z tą chorobą, a przede wszystkim nauczyć je, że na cukrzycę typu 2 mają wpływ w dużym stopniu nasze zachowania.
Na cukrzycę typu 1 realnie nie mamy żadnego wpływu. Wiek dzieci szkolnych jest typowym wiekiem zachorowań na cukrzycę typu 1, natomiast cukrzyca typu 2, jak doskonale wiemy, występuje głównie u osób dorosłych, chociaż coraz częściej również u młodych dorosłych i u nastolatków.
Idea wprowadzenia wiedzy na temat cukrzycy do szkół powstała dużo wcześniej niż pomysł wdrażania do szkół edukacji zdrowotnej. Pokazując dzieciakom nie tylko czystą wiedzę, ale posługując się również fajnymi dotykowymi narzędziami multimedialnymi, uświadomić im, co się dzieje, jeśli nic nie zrobimy, żeby zapobiec nadwadze, otyłości, a w konsekwencji również cukrzycy typu drugiego.
I.S.: Ten program rzeczywiście się wyróżnia, jeśli chodzi o innowacyjne elementy, które zostały wprowadzone do tej edukacji. To przebiega w sposób bardzo atrakcyjny dla dzieci.
M.B.: Tak, zależało nam o tym, żeby to nie była tylko mówiąca głowa nauczyciela, który powie, że to jest ważne, a tamto mniej.
Zależało nam bardzo, żeby dzieciaki podczas zajęć, a później również rodzice, dziadkowie, starsze rodzeństwo zobaczyli jak wygląda zdrowa stopa, jak wygląda stopa cukrzycowa, jak wygląda zdrowe serce, jak wygląda serce po zawale z miażdżycą czy mózg po udarze.
Oczywiście to są wszystko rekwizyty przygotowane bardzo starannie i bardzo, bardzo realistycznie. Dodatkowo podczas lekcji dzieci mogą na przykład założyć okulary, które powodują zaburzenia widzenia, charakterystyczne dla osoby z jaskrą. Mają szansę nałożyć rękawiczki, które utrudniają dotykanie, przenoszenie przedmiotów, jak np. u pacjentów z zaburzeniami neurologicznymi w przypadku cukrzycy typu 2. Można więc nie tylko poznać wiedzę teoretyczną, ale zrozumieć, co czują osoby chore. To bardzo uatrakcyjnia te zajęcia dla sześcio-, siedmio-, ośmio-, dziewięcio-, dwunastolatków.
I.S.: Bo to są rzeczywiście bardzo młode osoby i takie osoby chętnie chłoną wiedzę, prawda? I tu możemy dużo dobrego zrobić, kształtując pewne nawyki, postawy związane z naszym zdrowiem.
M.B.: Tak, ale musimy też pamiętać, że to są dzieciaki, na całe szczęście, w 97% zupełnie zdrowe. Mówienie im o tym, że jak będziesz miał 50-60 lat, to się rozwinie jakaś choroba brzmi dla nich abstrakcyjnie. Czasem działa odwołanie do dziadka i babci, bo u części z tych dzieciaków rzeczywiście w rodzinach są osoby, które mają cukrzycę typu 2 i one widzą, że dziadek podaje sobie insulinę albo bierze tabletki, albo babcia jest po jakimś zabiegu operacyjnym, na przykład usunięcia stopy cukrzycowej.
Więc to jest taki łatwiejszy punkt odwołania. Natomiast generalnie nastawiamy się na pokazywanie im zdrowych nawyków, które mogą zapobiegać wystąpieniu właśnie takich powikłań i to do nich bardzo przemawia, bo działamy dwukanałowo.
I.S.: Jak reagują na te innowacyjne sposoby przekazywania wiedzy?
M.B.: Najlepszym przykładem jest chyba to, że ściągają swoich dziadków do szkoły, żeby zobaczyli tę wystawę, która cieszy się dużym powodzeniem nie tylko samych uczniów, ale kolegów ze starszych klas, jak i właśnie rodziców i dziadków.
Są szkoły, które dodatkowo angażują swoje własne działania, czyli zaczynają organizować jakiś cały dzień zdrowia, zaczynają propagować zdrowe nawyki żywieniowe. Natomiast dzieciaki generalnie są bardzo zadowolone z zajęć, które w praktyczny sposób, a nie z podręcznika, przekazują wiedzę.
I.S.: Wspomniał Pan o tym, że szkoły też wykazują się jakąś taką większą inicjatywą wokół całego projektu „Uczniowie zmieniają cukrzycę”, organizując różne wydarzenia związane z promocją zdrowego stylu życia. Że dzieciaki ściągają rodziców, dziadków do szkoły. No właśnie, w jaki sposób? Jak to zaangażowanie rodziców, samorządu lokalnego, nauczycieli wpływa na skuteczność tego programu? Czy ta współpraca tutaj jest niezbędna?
M.B.: Absolutnie tak. Dzieci tę wiedzę przekazują dalej w środowisku szkolnym. My widzimy, że zaczynają się już pojawiać informacje z ościennych samorządów, że oni też by chcieli, bo z jednej strony to jest rzeczywiście atrakcyjnie przekazane, a z drugiej strony uzupełnia jakąś lukę, o której coraz głośniej mówimy, że trzeba te dzieciaki edukować zdrowotnie, a tu jest gotowe narzędzie, dobrze przygotowane, dobrze opracowane, już sprawdzone na kilkudziesięciu szkołach. W tych zajęciach uczestniczyło ponad 11 tysięcy dzieciaków, więc wiemy, że ono jest już zwalidowane i mamy nadzieję, że skorzystają z niego w całej Polsce.
I.S.: Czy możemy już mówić o efektach, jakie przyniosło działanie tego programu w szkołach podstawowych?
M.B.: Efektem chyba największym jest to, że coraz więcej kolejnych szkół chce ten projekt realizować. My się z tego bardzo cieszymy, w związku z tym zaczynamy przygotowywać coraz więcej materiałów online, gotowych do pobrania, tak żeby nauczyciele sami mogli te zajęcia w szkole realizować. Należy wpisać: uczniowie zmieniają cukrzycę i od razu wyskoczy ta strona.
Są na niej filmiki edukacyjne dla tych dzieciaków i dla nauczycieli gotowe zajęcia. Opisana jest cała nasza wirtualna wystawa, czyli to, o czym mówimy, co można dotknąć, również można obejrzeć w wersji multimedialnej. I mamy nadzieję, że nie tylko nasi edukatorzy, którzy dotychczas prowadzili te zajęcia, ale również sami nauczyciele podejmą się ich prowadzenia, bo rzeczywiście nauczyciel biologii czy innych przedmiotów, który prowadził swoje zajęcia wcześniej, z naszym materiałem bez większych problemów jest w stanie to robić.
I.S.: Czyli są zajęcia w szkole, jest strona internetowa, więc wiele informacji, które poza tymi zajęciami jest dostępnych dla coraz szerszego kręgu odbiorców.
M.B.: Generalnie każdy, kto ma taką potrzebę czy gotowość może to ściągnąć, pobrać. To na pewno nie jest pierwszy ani jedyny tego typu projekt edukacyjny, ale rzeczywiście jego cechą charakterystyczną jest pewna kompleksowość i jest fajnym pomysłem, bo pokazujemy, co można zrobić samemu. Zrobić rękawicę nie jest żadnym problemem, okulary, które mają zawężony punkt widzenia też nie jest problemem, a to rzeczywiście są takie proste rzeczy, które dzieciakom zostają w głowach i one dzięki temu dłużej tę wiedzę będą w sobie trzymały, a to ma szansę przełożyć się na ich realne zachowania na co dzień.
I.S.: Panie profesorze, dlaczego edukacja dzieci w zakresie profilaktyki cukrzycy typu 2 oraz nadwagi i otyłości jest tak istotna?
M.B.: Stwierdzę tak trochę przekornie, że u dorosłych już jest za późno. I nie jest truizmem powiedzenie, że czym skorupka za młodu… i tak dalej, dlatego że my jako pediatrzy, no może jeszcze poza ginekologami tak naprawdę mamy szansę styku ze zdrową osobą To jest moment, kiedy możemy potwierdzić to, co robi dobrze, skorygować pewne nawyki, które zaczynają wykazywać nieprawidłowe zachowania i to jest moment, kiedy możemy wiedzę przełożyć na organizm, który jest jeszcze chłonny, jak to pani powiedziała, czegoś nowego.
Buduje swoje zachowania, tożsamość i to jest ten moment, kiedy możemy powiedzieć, że aktywność fizyczna jest super. Nie tylko jest zdrowa, ale jest też modna i trzeba ją wykonywać. To jest ten moment, kiedy możemy powiedzieć, że picie wody jest najlepszym rozwiązaniem dla twojego organizmu, że noszenie bidonu ze sobą nie jest żadnym niefajnym zachowaniem, a wręcz odwrotnie – pożądanym. To jest ten moment, kiedy możemy pokazać tym młodym ludziom, że to nie tylko jest zdrowe dla twojego organizmu teraz, ale to zaprocentuje zdrowiem za 30–40 lat, nie mówiąc już o tym, że jak będziesz miał 50 lat, to będziesz zdrowy – bo oni nie mają takiej perspektywy czasowej.
Także edukacja zdrowotna młodych ludzi jest podstawą do budowania zdrowego społeczeństwa.
I.S.: Dzięki programowi „Uczniowie zmieniają cukrzycę”, rzeczywiście zmieniają swoje nawyki we współpracy z rodzicami, z najbliższymi, z nauczycielami, z całym otoczeniem.
M.B.: … Dużo trudniej jest powiedzieć rodzicom, że nie kupią dzieciakowi bidonu do szkoły, mówiąc, że on tego chce i że będzie pił wodę jako główny napój.
Oczywiście, to jest tylko klucz. Kropelka, bo jeśli chcemy, żeby te dzieci piły wodę, muszą mieć gdzie ten bidon napełnić. To szkoły muszą przygotowywać poidełka, zresztą coraz więcej szkół to robi. Jest bardzo fajne, proste rozwiązanie, które zabezpiecza dzieciakom dostęp do wody. Muszą być zdrowe sklepiki szkolne czy zdrowe stołówki.
To już jest kolejne działanie, które szkoły mogą modyfikować w ramach swoich możliwości, ale za tym też stoi samorząd terytorialny, który ma świadomie budować zdrowe społeczeństwo swojego... miasta, gminy czy miasteczka. I takie zainteresowanie wśród samorządów też widzimy. One chcą mieć rozwiązania, które mogą wdrażać u siebie, które poprawią jakość życia mieszkańców, bo zdrowie jest tylko niezbędnym elementem jakości życia, ale o nie trzeba oczywiście zadbać.
I.S.: Są jakieś plany rozwoju tego programu?
M.B.: Bardzo byśmy chcieli! Planów mamy dużo. Najpierw rzeczywiście chcielibyśmy wejść w działania online, tak żeby udostępnić możliwość realizowania programu wszędzie i wszystkim chętnym, a kolejne będą w kolejnych latach, mam nadzieję, pokazywane, dlatego że nasze działanie jest elementem większej całości, elementem takiego dużego programu „Miasta dla zdrowia”, które tak naprawdę ma pozwolić żyć nam w zdrowych miastach, bo pamiętajmy, że większość z nas żyje w mniejszych bądź większych miastach, które nie zawsze sprzyjają naszemu zdrowiu. A powinny!
I.S.: Gratuluję tego programu i dziękuję za rozmowę.
M.B.: Również dziękuję i gratuluję wszystkim nam, którzy go realizujemy i dzieciakom, które w nim uczestniczą.
Więcej na stronie: Miasta dla zdrowia (Cities for better health)












