Projekt obywatelski złożony przez Fundację „Pro-Prawo do Życia” zakładał całkowity zakaz aborcji, nawet w przypadku, gdy ciąża była wynikiem czynu niedozwolonego (np. gwałtu) oraz zagrożenia życia matki. Organizacja chciała również, by kobiety dokonujące zabiegu wbrew nowym przepisom były sądzone nawet za zabójstwo.
Kontrowersyjna ustawa od samego początku spotkała się z negatywnymi opiniami, nawet wśród polityków o bardziej prawicowych poglądach.
— Działając w duchu odpowiedzialności, w interesie społecznym, kierownictwo upoważniło mnie do skierowania wniosku o odrzucenie projektu w całości. Tym projektem robią państwo prezent ruchom proaborcyjnym. Propozycja karania kobiet za ratowanie własnego życia może doprowadzić do niepokojów społecznych. To nigdy nie było akceptowalne — powiedziała jeszcze przed głosowaniem Anita Czerwińska z PiS.
Na czwartkowym posiedzeniu sejmu projekt został odrzucony już w pierwszym czytaniu. Za taką decyzją zagłosowało 361 posłów. Projekt do dalszych prac chciało skierować natomiast 41 posłów z PiS, 6 posłów Konfederacji i poseł niezrzeszony Łukasz Mejza.
Decyzja posłów spotkała się z ulgą wielu grup proaborcyjnych, które licznie protestowały w czasie czytania projektu ustawy
- Mamy siebie nawzajem — to bardzo dużo. A aborcja była, jest i będzie nasza. Nie Mariusza, nie Sejmu, nie Kościoła, nie Trybunału — napisały w swoim oświadczeniu aktywistki z „Aborcyjnego Dream Team-u”, który pomaga kobietom w przerywaniu ciąż.
Trwa również zbiórka podpisów pod projektem ustawy legalizującej aborcję. Do tej pory podpisało ją 85 tys. osób — poinformowała Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Źródło: Onet