Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
„Smak Zdrowia”

Śmiech to zdrowie

MedExpress Team

Aneta Matul

Opublikowano 10 czerwca 2018 14:28

Śmiech to zdrowie - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
Szwajcarscy lekarze odkryli powiązania śmiechu z produkcją hormonu wzrostu – ze wstępnych badań wynika, że smutne dzieci rosną wolniej…

Powiedzenie „Śmiech to zdrowie” jest bardziej prawdziwe, niż nam się wydaje! Wpływa nie tylko na chwilowe podniesienie nastroju i rozładowanie stresu: wspomaga też pracę różnych organów, poprawia odporność, a nawet… urodę!

Dorosły człowiek śmieje się dziennie kilka razy, częściej, gdy ma powód, np. oglądając komedię, kabaret, albo drogowców tłumaczących się, że zima zaskoczyła ich w styczniu. Dziecko śmieje się kilka, a nawet kilkanaście razy... na godzinę. Potem, w miarę dorastania, śmieje się już coraz rzadziej – proces ten zaczyna się mniej więcej w przedszkolu, gdzie zostają narzucone pewne wzorce zachowań, a za śmiech zbyt głośny lub nieuzasadniony można zostać skarconym. Od tego mniej więcej wieku zaczynamy „sztywnieć”. Tymczasem o tym, jak korzystny dla zdrowia jest śmiech wiedziano już przed blisko 6 tysiącami lat! Pierwsi dokonali tego odkrycia Chińczycy, a starożytni lekarze zalecali śmiech na choroby płuc. Dawne odkrycia potwierdzono najnowszymi badaniami, co więcej, okazało się, że śmiech może pomóc w o wiele szerszym zakresie, niż przypuszczano.

Oddech pełną piersią

Czy śmiech może pomóc na przykład w nauce? Jak najbardziej. Śmiejąc się bowiem, nabieramy w płuca aż trzykrotnie więcej powietrza niż normalnie. To przekłada się nie tylko na lepszą pracę przepony i oczyszczenie płuc, ale i na pobudzenie do intensywniejszej pracy układu krążenia. Krew zostaje szybciej przetransportowana do każdej części naszego organizmu, przyspiesza więc praca serca, lepiej dotleniony staje się też mózg, a co za tym idzie, zaczyna sprawniej działać: poprawia się koncentracja i zdolności zapamiętywania. Przy okazji śmiech hamuje produkcję hormonów odpowiedzialnych za stres, co przekłada się nie tylko na uczucie rozluźnienia (minuta śmiechu daje takie efekty, jak trzy kwadranse relaksu), ale i na łagodzenie bólów mięśni czy głowy. Zdarza się, że zestresowany organizm zmusza nas do śmiechu: ludzie w ekstremalnych sytuacjach wybuchają histerycznym śmiechem.

Chorując na ponuractwo

Namacalnym dowodem na prawdziwość powiedzenia o zdrowym śmiechu stało się odkrycie jego wpływu na odporność organizmu. Naukowcy poszukujący odpowiedzi na pytanie, dlaczego weseli ludzie chorują rzadziej niż ponuracy, stwierdzili, że śmiech zwiększa produkcję limfocytów T. Są one odpowiedzialne za walkę z wirusami i przyspieszają gojenie się ran (już w średniowieczu śmiech ordynowano po zabiegach chirurgicznych – rany szybciej się zabliźniały) oraz komórek NK (swój skrót zawdzięczają angielskiemu wyrażeniu Natural Killer), odpowiedzialnych za nauralną cytotoksyczność, między innymi właściwości antynowotworowe. Poza tym wzmaga wydzielanie endorfin, które mają właściwości przeciwzapalne i przeciwbólowe, oraz kilku innych substancji, które pośrednio mają wpływ na blokowanie drobnoustrojom drogi do zakażenia górnych dróg oddechowych. Jako że śmiech osłabia stres, przy okazji hamuje wydzielanie adrenaliny i kortyzolu, hormonów, które na odporność mają szkodliwy wpływ! Nie bez przyczyny okazało się, że kiedy przebadano sporą grupę osób na skraju depresji, praktycznie u każdego zdiagnozowano dolegliwości powiązane z układem odpornościowym.

Inwestycja na starość

Nie lubimy ponuraków. Ludzie uśmiechnięci łatwiej zjednują sobie otoczenie, mają lepsze relacje rodzinne, efektywniej potrafią załatwić wiele spraw, ba, znajdą szybko wspólny język nawet wówczas, gdy nie znają kompletnie języka, którym ktoś się posługuje. Uśmiech jest uniwersalnym przekazem w każdej części świata i niejednemu podróżnikowi ratował skórę. Uśmiechnięci ludzie potrafią przyciągać innych do siebie, zarażać ich swoją pasją, są bardziej akceptowani, co oczywiście ma odbicie w ich samopoczuciu i samoocenie. Naukowcy uważają, że wyjątkowe wesołki żyją w stanie podobnym do lekkiego transu, nie dopuszczając do siebie pesymizmu, odcięci od złych myśli. Co więcej, z wszystkich ankiet jednoznacznie wynika, że osoba uśmiechnięta uznawana jest za ładniejszą niż smutna, naburmuszona. Za taki odbiór odpowiada oczywiście nasz mózg, ale związek między urodą a śmiechem istnieje rzeczywiście. Kiedy krew zaczyna szybciej krążyć, rozszerzają się naczynia, do tkanek dociera nawet sześciokrotnie więcej substancji odżywczych, co ma przełożenie na lepsze odżywienie i oczyszczenie skóry. Można by rzec, że śmiech jest dla skóry, zwłaszcza twarzy, masażem (ruchy mięśni) i balsamem ujędrniającym w jednym. Ludzie, którzy często się śmieją, na starość będą mieli z dużym prawdopodobieństwem przy oczach „kurze łapki”, zaś ich usta wykrzywią się lekko ku górze – sprawi to, że będą odbierani jako osoby młodsze niż są w rzeczywistości.

Zdrowy ból brzucha

Po długim, głośnym śmiechu mówimy, że aż rozbolał nas od niego brzuch. To całkiem możliwe, bowiem śmiech to… ćwiczenie. Dla mięśni twarzy, dla przepony, mięśni brzucha, ramion, czasem i nóg (ze śmiechu można wszak i fikać nogami). W sumie dla mniej więcej kilkudziesięciu różnych mięśni w całym ciele. Oglądanie półtoragodzinnej, zabawnej komedii to strata ok. 300 kalorii, minuta głośnego śmiechu „do rozpuku” to szybkie pozbycie się 10–12 kalorii. Co ważne, takie ćwiczenie mięśni brzucha poprawia w znaczący sposób trawienie i pobudza pracę wielu narządów: wątroby, śledziony, trzustki, woreczka żółciowego, jelit.

Poważnie o śmiechu

Powiązań między zdrowiem a śmiechem jest tak wiele, że powstała specjalna dziedzina naukowa, która się nimi zajmuje. To gelotologia (od greckiego gelos, śmiech). Gelotologom udało się na przykład wyodrębnić około 180 różnych odmian śmiechu, a także wstępnie ustalić, że ośrodek śmiechu znajduje się w naszej prawej półkuli mózgowej. Osoby, które mają ją uszkodzoną, nie potrafią się śmiać. Okazało się też, że śmiech jest zaraźliwy – wystarczy, że kilka osób zacznie się z czegoś śmiać, inne dołączą do nich, nawet wówczas, gdy wcześniej dana rzecz ich nie śmieszyła. Wykorzystują to twórcy sitcomów, którzy przed nagraniem prezentują publiczności kilka skeczy, aby ją rozruszać i sprawić, że będzie się potem śmiać „lawinowo” nawet z głupawego żartu. Śmiech często wyraża nasze kompleksy, napięcia, także społeczne – najbardziej śmiejemy się z tego, co nas przeraża, niepokoi (dowcipy o milicjantach i ZSRR były bardzo popularne za komuny, wciąż na topie są dowcipy o blondynkach, a więc osobach, które postrzegane są jako wyjątkowo atrakcyjne, czego im podświadomie zazdrościmy). Może być czymś, co charakteryzuje i spaja dany naród: mówi się o charakterystycznym humorze niemieckim (czyli ciężkim, topornym), brytyjskim (absurdalnym, wyrafinowanym), francuskim (frywolnym). Polacy w ocenie innych wypadają fatalnie: uchodzimy obok Greków za największych smutasów w Europie i jesteśmy jedynym narodem na kontynencie, który najwyżej ceni humor związany z polityką. Śmiech świadczy też o indywidualnej dojrzałości: dojrzalsze osoby mają wyrafinowane poczucie humoru i zdrowy dystans do siebie.

Klauni w szpitalach

Gelotolodzy badają wpływ śmiechu na nasz organizm z punktu widzenia psychologicznego i fizjologicznego. Ich odkrycia zapoczątkowały geloterapię, czyli terapię śmiechem, kładącą szczególny nacisk na rozładowanie stresu i napięć emocjonalnych. Że jest skuteczna, przekonał się jeden z propagatorów tej dyscypliny, Norman Cousins, cierpiący na bolesne zesztywniające zapalenie stawów. Nie mając nic do stracenia zaczął oglądać komedie i szybko uświadomił sobie, że każdy seans zapewnia mu potem przynajmniej dwie godziny bez dolegliwości. Z kolei doktor Hunter Campbell Adams (zwany „Patchem” Adamsem, powstał o nim film z niezapomnianym Robinem Williamsem) zasłynął z tego, że w swej klinice rozbawiał dziecięcych pacjentów zakładając na siebie strój klauna – metoda była początkowo krytykowana, ale lekarz odniósł wielki sukces (mali pacjenci wracali do zdrowia częściej i szybciej) i dziś klauni na szpitalnych korytarzach to widok jak najbardziej zwyczajny. Terapia śmiechem, dzięki której pacjenci zapominają o bólu, chorobie, wykorzystywana jest nie tylko w pediatrii i wśród osób cierpiących na depresje: jest też ważną uzupełniającą terapią u chorych na inne poważne schorzenia: AIDS, nowotwory, cukrzycę.

Popularność zdobywa także joga śmiechu, wymyślona w 1995 roku przez indyjskiego lekarza Madana Katarię. To zestaw ćwiczeń prowadzonych w grupie, w atmosferze dziecięcej zabawy, a mających na celu doprowadzić uczestników do wybuchu spontanicznego śmiechu. Uzupełnione są one ćwiczeniami oddechowymi i relaksacyjnymi. Śmiech wywoływany jest sztucznie, ale mózg nie odróżnia go od śmiechu naturalnego, w który zresztą często potem przechodzi), dzięki czemu możemy się nasycić pozytywną energią, poprawić zdrowie, relacje społeczne. Na świecie działa już blisko 7 tysięcy klubów z jogą śmiechu, pierwszy w Polsce powstał w roku 2013.

Zabić śmiechem

Śmiech, jak wiadomo, może być niebezpiecznym orężem do walki z systemem. A czy mimo wielu wymienionych niezaprzeczalnych zalet może w jakiś sposób szkodzić zdrowiu? Przestrzega się przecież, że ktoś „pęknie ze śmiechu” itp. Takiego akurat przypadku medycyna nie zna, ale wiadomo, że już po kilku minutach śmiechu boli przepona i brzuch, człowiek robi się czerwony, lecą mu łzy – gdyby śmiech trwał bardzo długo, niewykluczone, że mógłby być nie tylko męczący, ale i szkodliwy. Grecki filozof Chryzyp, malarz Zeuksis, włoski pisarz Pietro Aretino czy jego szkocki kolega po fachu Thomas Urquhart – to tylko kilka z całkiem licznych przykładów ludzi, którzy zmarli w czasie ataku niekontrolowanego śmiechu. Zdarza się rzeczywiście, że śmiech – pośrednio oczywiście – może zabić: na przykład wyjątkowo często krztusimy się i dławimy podczas głośnego „rechotu”. Wydawany w Londynie „Time” podał, że przyczyn śmierci lub poważnych problemów zdrowotnych podczas intensywnego śmiechu jest dużo więcej: udar mózgu, pęknięcie serca, silny atak astmy, zasłabnięcia, rozedma płuc, odma, katalepsja, przemieszczenie żuchwy! Ech, ten brytyjski humor…

„Wypadki przy śmiechu” zdarzają się rzadziej niż raz na milion, więc mimo wszystko nie bierzmy ich bardzo poważnie i zadbajmy o trochę śmiechu, czasem nawet do utraty tchu. Dobrze obracać się w towarzystwie ludzi z humorem, dużo przebywać z dziećmi, nie traktować siebie zbyt poważnie, często sięgać po filmy, książki, które nas bawią. Niektórzy radzą nawet, by dla zdrowia i samopoczucia regularnie… wystawiać się na pastwę łaskotek (jeśli jesteśmy na nie wrażliwi)!


Źródło: „Smak Zdrowia” 5/2018 (czasopismo dostępne w wybranych aptekach i placówkach medycznych)

Podobne artykuły

iStock-1171143599
1 kwietnia 2023
iStock-864035030
„Smak Zdrowia”

Bielszy odcień bieli

4 września 2019
iStock-528476544
"Smak Zdrowia"

Zdrowy uśmiech – tajna broń

25 czerwca 2019
iStock-847271972
„Smak Zdrowia”

Bez krwi się nie da

20 maja 2019
iStock-476361839
„Smak Zdrowia”

Alkohol – skomplikowana chemia picia

3 maja 2019

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także