Z pewnością, bez względu na wynik, będzie sporo incydentów sercowych. Zdrowie nie jest ponad polityką, ale polityka, często w sposób bardzo dosłowny, szkodzi zdrowiu. Szpitalne oddziały ratunkowe zapewne w noc z niedzieli na poniedziałek będą mieć więcej pracy.
A w dłuższej perspektywie? Wygrana Rafała Trzaskowskiego może przynieść odblokowanie zamrożonej w ostatnich miesiącach aktywności legislacyjnej Ministerstwa Zdrowia, co traktować można zarówno w kategoriach szansy jak i zagrożenia. Na pewno jednak potencjalne czy prawdopodobne weto prezydenckie przestanie być (wątpliwym) usprawiedliwieniem dla odkładania trudnych decyzji. Nie oznacza to, oczywiście, przełomu – choćby w sprawie zmian w szpitalnictwie. Tu wielkim hamulcowym jest polityka zarówno na najwyższym jak i całkiem lokalnym szczeblu. I brak zgody nie wychodzi(ł) przecież wyłączne z Pałacu Prezydenckiego, ale manifestowany był dużo wcześniej, już na etapie uzgodnień wewnątrz rządu.
To zresztą inny, interesujący wątek: wybory prezydenckie, niezależnie od ich ostatecznego wyniku, to seria sejsmicznych wstrząsów dla obecnej koalicji, zaś sondaże poparcia dla partii politycznych, realizowane między pierwszą a drugą turą to nie tylko wstrząsy, to tsunami. Donald Tusk jest zbyt doświadczonym politykiem, by zbywać wyniki stwierdzeniem: - To tylko sondaże.
Po fatalnym, kompromitującym wręcz, wyniku Szymona Hołowni, Trzecia Droga idzie w kolejnych badaniach na dno. Według piątkowego sondażu pracowni Opinia24 dla RMF FM projekt polityczny Polski 2050 i PSL nie przekroczyłby progu wyborczego dla komitetu wyborczego (5 proc.), nie mówiąc o koalicji. Wybory co prawda wygrałaby KO, wyraźnie wyprzedzając PiS (31,1 proc. vs. 27,2 proc.), ale drugie miejsce z 16 proc. poparciem dla Konfederacji oraz wejście do Sejmu dwóch ugrupowań lewicowych (Nowa Lewica – 5,9 proc., partia Razem – 5,5 proc.) oznaczałoby, najprawdopodobniej, niemożność utworzenia stabilnego rządu, co za tym idzie – przyspieszone wybory. Większość dla demokratów, jeśli by była, to minimalna. Są też sondaże, które wręcz pokazują, że na większość mógłby liczyć blok PiS-Konfederacja.
Ten drugi scenariusz, oczywiście, stanie się (jeszcze) bardziej realny, jeśli zwycięży Karol Nawrocki – tu nie ma wątpliwości, że jako prezydent sparaliżuje działania rządu, co wyborcy będą obserwować z narastającą frustracją dotyczącą braku możliwości spełnienia obietnic. Również tych, dotyczących zdrowia, choćby w zakresie zmian w prawie aborcyjnym czy ustawowego uregulowania kwestii dostępności do antykoncepcji awaryjnej. Patrząc zresztą z tej perspektywy, jeśli nie uda się tego zrobić (zakładając scenariusz, w którym wygrywa Rafał Trzaskowski), w kolejnym Sejmie temat może wrócić – ale wektor zmian może iść w zupełnie inną stronę.