Panie Profesorze, dlaczego tak mało osób zgłasza się na badania w kierunku raka jelita grubego? Z jakimi problemami muszą mierzyć się organizatorzy badań skryningowych?
Problem leży w dotarciu do potencjalnych uczestników programów skryningowych. To jeden obszar. Drugi to organizacja, aczkolwiek ten program skryningowy, w porównaniu do programów dotyczących raka piersi i szyki macicy, jest dobrze zorganizowany pod względem zasobów ludzkich i wyposażenia ośrodków. Na pewno mogłoby być lepiej, ale nie to jest podstawowym czynnikiem. Najważniejsze jest zwiększenie świadomości w populacji o korzyściach wynikających z badania oraz o nieuzasadnionej obawie przed nieprzyjemnościami związanymi z tym badaniem.
Jaką rolę powinni odgrywać lekarze rodzinni? Czy informują swoich pacjentów o możliwości wykonania takiego badania?
Rola lekarzy rodzinnych jest ogromna. Myślę, że lekarze rodzinni proponują i mówią o badaniach swoim pacjentom. Nie sądzę, żeby koledzy zajmujący się medycyną rodzinną byli w jakimś stopniu gorsi niż inni specjaliści. Oni są bardzo dobrze wykształceni i pełnią ważną rolę w systemie. Przez wiele lat brak było porozumienia między środowiskiem onkologicznym, a środowiskiem lekarzy medycyny rodzinnej, dlatego trzeba pracować nad tym, by wymiana informacji przebiegała sprawnie i aby tego typu problemy pokonać.
Część pacjentów w chwili zdiagnozowania już ma przerzuty. Jak zmienić sytuację?
W raku jelita grubego przerzuty mogą u części chorych występować już pierwotnie. Taka sytuacja dotyczy około 20-25 procent chorych. Jest to problem nie tylko w Polsce, bo i chorzy w Stanach Zjednoczonych mają pierwotnie w znacznym odsetku przerzuty. Myślę, że w jakimś stopniu zależy to od skryningu. Natomiast problem u tych chorych jest we właściwym postępowaniu. W przypadku synchronicznego wystąpienie zmiany pierwotnej i przerzutu lub przerzutów, najczęściej w wątrobie, musimy bardzo dobrze skonstruować model postępowania. Część z tych chorych powinno być kandydatami do leczenia o założeniu radykalnym, czyli takim, które prowadzi albo do całkowitego wyleczenia lub uzyskania dużego odsetka pięcioletniego przeżycia. To wymaga niezwykle harmonijnej współpracy wszystkich specjalności tu zaangażowanych, czyli gastroenterologów, onkologów i chirurgów. U takich chorych należy dążyć do resekcji zmiany pierwotnej, jak i przerzutów w skojarzeniu często z leczeniem systemowym. W związku z tym ta współpraca jest kluczowa.