Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Grzyb w szpitalu - nie ma się czemu dziwić

MedExpress Team

Iwona Schymalla

Opublikowano 6 lipca 2016 10:08

Grzyb w szpitalu - nie ma się czemu dziwić - Obrazek nagłówka
O stanie higieny w polskich szpitalach Iwona Schymalla rozmawia z dr. Pawłem Grzesiowskim, ekspertem profilaktyki zakażeń.

Ostatnio obejrzeliśmy przerażające obrazki, jak to w polskim szpitalu na podłodze wyrósł grzyb. Jak Pan ocenia stan sanitarny polskich szpitali?

To jest pewnego rodzaju kuriozalny wyjątek. On raczej pokazuje, moim zdaniem, nie stan sanitarny szpitala tylko jego infrastrukturę. Jeżeli elewacje czy podłoże są takie, że można sobie na nich wyhodować grzyby, to oznacza tylko, że budynek wymaga gruntownego remontu. A popękanych ścian czy podłóg nie można dobrze wysprzątać. Ten przykład pokazuje bardziej mizerię architektoniczną niektórych polskich szpitali niż przestrzeganie w nich procedur czystości.

Według jakich kryteriów powinien być oceniany stan sanitarny szpitala?

Mamy w tym zakresie konkretne akty prawne jak rozporządzenie ministra zdrowia o wymaganiach sanitarnych dotyczących placówek medycznych, które dosyć dokładnie określa czego od szpitala należy oczekiwać czy żądać. Natomiast problem polega na tym, że rozporządzenie to od wielu lat ma przedłużany termin realizacji. Szpitale są często zdewastowane, właściwie substancje budowlane są bardzo zużyte i wymagają remontu. Szpitale na te remonty pieniędzy nie mają, rzadko kiedy mogą oczekiwać ich od swoich zarządów czy organizacji samorządowych i powstaje coś w rodzaju planu naprawczego. Ten plan naprawczy, inwestycyjny jest tak traktowany przez inspekcję sanitarną, że plan realizacji ma termin na rok 2017 czy 2018. Jeżeli rozporządzenie ma kolejny raz przedłużony termin ważności, czyli realizacja przedłużana jest o kolejne pięć lat, to szpitale natychmiast te plany naprawcze modernizują, odsuwają remonty. Tak to wygląda w rzeczywistości.

A jak to się przekłada na stan bezpieczeństwa pacjentów?

Pacjenci w pewnym sensie na tym cierpią, dlatego, że jeżeli szpital powinien zrobić remont oddziału i np. nową elewację, położyć nową farbę czy zmienić armaturę albo wyremontować łazienki, to nie robiąc tego, skazuje pacjentów na pobyt w gorszych warunkach. Jest więc to dla pacjenta niewątpliwie sytuacja niekorzystna. Czasami może się tak zdarzyć, że brak remontów zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Takim przykładem mogą być mocno już zdewastowane i zużyte bloki operacyjne, na których odbywają się codziennie operacje. Oczywiście te dziury próbuje łatać personel szpitalny i są prowadzone doraźne prace czyszczenia czy malowania, ale to nie zastąpi generalnych napraw czy wymiany aparatury na nowoczesną. Bo wszyscy wiemy, jak ważne jest, by blok operacyjny miał nowoczesną klimatyzację, by można było mówić, że powietrze na salach operacyjnych jest autentycznie czyszczone. To się nie dzieje i oczywiście z tego powodu pacjenci mogą cierpieć na zakażenia szpitalne.

No właśnie,  jaka jest skala zakażeń szpitalnych? Czy liczba takich zakażeń rośnie?

Liczba zakażeń szpitalnych nie jest znana. Badania punktowe robione w różnych szpitalach pokazały, że jest to między 5 a 15 procent pacjentów leżących danego dnia w szpitalu. W rocznym rozrachunku jest to pół miliona pacjentów przy przyjęciu 7,5 do 8 milionów hospitalizacji rocznie. Więc jest to spora grupa pacjentów. Części  tych zakażeń można by uniknąć poprzez poprawę procedur, ale musimy pamiętać, że zakażenia szpitalne są też nieodłączną częścią medycyny, dlatego, że część zakażeń wywodzi się z tkanek pacjentów, którzy mają osłabioną odporność i dochodzi do rozwoju zakażeń tzw. endogennych. Ale połowa przypadków może być wyeliminowana na skutek poprawy przestrzegania procedur, utrzymania czystości, dezynfekcji i higieny szpitalnej.

Z  jakim ryzykiem dla pacjentów wiąże się  jest pojawienie  nowych patogenów?

Niewątpliwie dwa niebezpieczne patogeny pojawiły się w ostatnich latach. Jeden z nich już zbiera bardzo smutne żniwo w polskich szpitalach tj. clostridium difficile. Jest to bakteria beztlenowa, która szerzy się wyjątkowo trudną do utrzymania w higienie drogą, ponieważ są to przetrwalniki niewrażliwe na dezynfekcje podstawowymi środkami. To jest właściwie miernik higieny szpitalnej. Te szpitale, które mają kłopot z utrzymaniem procedur dezynfekcji i czystości mają również kłopot z zakażeniami rozwijającymi się wręcz epidemicznie. Natomiast w szpitalach gdzie jest więcej izolatek i sal jednoosobowych z węzłem sanitarnym nie mamy takiej epidemii. Pamiętajmy, że taka choroba aż w 15 procentach kończy się śmiertelnie, szczególnie jeśli dotyczy osób w starszym wieku czy z innymi przewlekłymi schorzeniami. Takich przypadków w Polsce jest sporo. Szacujemy około 20 tysięcy rocznie mamy nowych zachorowań rocznie na to zakażenie. Ono objawia się ciężką biegunką, ale też mogą być dramatyczne objawy zakończone zgonem pacjenta.

Czy szpital ponosi odpowiedzialność prawną wobec pacjenta, u którego doszło do zakażenia szpitalnego?

Zakażenie szpitalne nie może być uznane w każdym przypadku za błąd opieki. Wyraźnie oddzielamy zakażenia tzw. endogenne (kiedy zakażenie wydostaje się z tkanek pacjenta w wyniku zaburzenia odporności czy innych procesów zapalnych) od zakażeń związanych z opieką. Zakażenia związane z opieką to przede wszystkim te, które są związane z technikami np. naczyniowymi czy w pęcherzu moczowym, związane z intubacją, kiedy liczy się jakość opieki i zapobieganie zakażeniom poprzez prawidłowe procedury dezynfekcyjne i higieniczne. Również w tym  zakresie biegunka szpitalna jest uważana za zakażenie związane z opieką. Więc część zakażeń możemy wiązać z odpowiedzialnością prawną szpitala, jeśli doszło do nich w wyniku zaniedbań. Natomiast znaczna część bo ok. połowa to są zakażenia endogenne, nie zależą od innych, tylko pacjent miał tak słaby układ odpornościowy, że nie mógł przed bakteriami się obronić.

 

 

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.