Martyna Chmielewska: Epidemia koronawirusa ciągle trwa i wiele wskazuje na to, że szybko się nie skończy. Na całym świecie odnotowano już ponad 67 mln zakażeń. W Polsce 1 067 870 osób jest zakażonych. Wiemy, że to właśnie medycy idą na pierwszy ogień w walce z koronawirusem. Z jakimi największymi problemami boryka się Pani podczas pandemii?
Agata Kirchniawy: Obecnie w szpitalu najbardziej brakuje lekarzy, pielęgniarek. Wielu medyków rozchorowało się na koronawirusa. Po dwóch tygodniach leczenia, ich stan zdrowia nie poprawił się. W związku z tym nie wracają na swoje stanowiska pracy. A reszta pracowników musi "łatać" system ochrony zdrowia. Jest nas coraz mniej. Musimy modyfikować nasze działania na oddziałach, czyli zmniejszać przyjęcia planowe, zamykać oddziały, zmniejszać liczbę łóżek.
M.Ch.: Ilu lekarzy zaraziło się koronawirusem na Pani oddziale?
A.K.: 6 lekarzy zaraziło się koronawirusem.
M.Ch.: W jakim są stanie zdrowia?
A.K.: Większość medyków czuje się dobrze. Jeden lekarz jest w średnim stanie zdrowia.
M.Ch.: Czy Pani przeszła zakażenie koronawirusem?
A.K.: Na szczęście nie zaraziłam się koronawirusem. Cały czas używam zakupionych przez siebie środków ochrony osobistej. Myślę, że skutecznie mnie to chroni przed zakażeniem.
M.Ch.: Czego się Pani najbardziej obawia w związku z epidemią koronawirusa?
A.K.: Pacjenci nie mają zapewnionej odpowiedniej opieki medycznej. Lekarze są wypaleni zawodowo. Nie mają już sił na dodatkowe dyżury. Obawiam się, że będzie jeszcze gorzej…
M.Ch.: Ostatnio odnotowujemy spadek liczby zakażeń. Odkąd rząd wprowadził nowe metody przekazywania danych o epidemii, to liczba zakażeń ani jednego dnia nie przekroczyła 20 tys. Wiele osób twierdzi, że statystyki te są niewiarygodne. A jak Pani je ocenia?
A.K.: Jest dużo więcej zakażonych niż podaje rząd. Świadczy o tym fakt, że wyniki tzw. szybkich testów nie są zgłaszane do systemu.
M.Ch.: Dlaczego?
A.K.: Lekarze nie zgłaszają wyników szybkich testów do systemu, bo nie ma takiego wymogu. Jeśli pacjent jest przetestowany za pomocą wspomnianego testu w szpitalu, to jego wynik nie zalicza się do statystyk. Premier Mateusz Morawiecki chwali się, że statystyki zakażeń spadają. Tymczasem umieralność jest na takim samym poziomie. Osobiście nie zauważyłam spadku zachorowań wśród pacjentów. Statystyki ws. zakażeń, które podaje rząd, są nierzetelne.
M.Ch.: Docierają do nas głosy, że wiele osób, które ma objawy koronawirusa nie zgłasza się do lekarza POZ, bo chce uniknąć izolacji, która w wyniku pozytywnego testu trwa aż 10 dni. Zakażeni często nie izolują się, chodzą po mieście i roznoszą wirusa….
A.K.: Moi znajomi , którzy byli zakażeni koronawirusem w pierwszych dniach choroby byli w ciężkim stanie, mieli ponad 40 stopni gorączki. Nie byli w stanie wyjść z domu, żeby wykonać test. Zrobili to, gdy ich stan zdrowia polepszył się. Dlatego wierzę, że część osób przechorowuje koronawirusa w domu. Dopiero, gdy bardzo źle się czują, to szukają pomocy lekarskiej.
M.Ch.: Jakie zmiany powinien wprowadzić rząd w najbliższym czasie, aby skutecznie walczyć z pandemią?
A.K.: Należy przeznaczyć dodatkowe środki na ochronę zdrowia. Trzeba pomóc ciężko chorym pacjentom, zatrudnić w placówkach dodatkowe kadry medyczne. Pracownicy wszystkich szpitali powinni zostać wyposażeni w środki ochrony osobistej. Poza tym uważam, iż w naszym kraju nie powinni pracować medycy z zagranicy bez potwierdzenia umiejętności lekarskich, znajomości języka. W Polsce na zdobycie wykształcenia poświęcamy dużo czasy i energii. Przez 6 lat studiujemy medycynę, przez kolejne 6 lat zdobywamy specjalizację. Na jakiej zatem podstawie, bez poświadczenia umiejętności, bez dyplomu, wpuszczać ludzi zza granicy do leczenia naszych pacjentów?