Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie
Epidemia koronawirussa

Pacjenci umierają, bo za późno zgłaszają się do lekarza

MedExpress Team

Medexpress

Opublikowano 25 lutego 2021 09:49

Pacjenci umierają, bo za późno zgłaszają się do lekarza - Obrazek nagłówka
- Ciężko chorzy pacjenci odkładają wizytę do specjalisty. A wszystko dlatego, że obawiają się zakażenia koronawirusem. Stan chorych pogarsza się. Zdarza się, że pacjenci umierają, bo za późno zgłaszają się do lekarza - powiedziała w rozmowie z Medexpressem Agnieszka Misiąg, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.

Martyna Chmielewska: Docierają do nas glosy, że osoby ciężko chore podczas epidemii koronawirusa boją zgłaszać się do szpitala na wizytę do specjalistów. A wszystko dlatego, że obawiają się zarażenia koronawirusem. Stan pacjentów pogarsza się. Zdarza się, że chorzy umierają, bo nie otrzymali w porę pomocy lekarskiej. Czy w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym na Woli dochodzi do tego typu sytuacji? Jak to wygląda?

A.M.: Jest tak, jak Pani powiedziała. Na początku pandemii pacjenci dzwonili i odwoływali swoje wizyty ze strachu przed zakażeniem. Natomiast część z nich odkładała wizyty. Nie ukrywam, że z pomocą przyszedł nam trochę NFZ. Obok wizyt specjalistycznych mamy programy terapeutyczne, w których pacjenci muszą się regularnie zgłaszać i pobierać leki. Dostaliśmy zalecenie, żeby w programach lekowych wydawać medykamenty na dłuższy czas - nawet do pół roku. Ratowały pacjentów tele-porady. Nie wszystko da się jednak leczyć zdalnie. O ile normalnie czas oczekiwania na wizytę wynosił 10 miesięcy - dziś jest to kilka dni. Pacjenci zgłaszają się za późno. Ich stan się pogarsza. Ratując pacjentów z COVID-19 zapominamy o pozostałych. A wszystko dlatego, że brakuje dla nich czasu i miejsca zwłaszcza w ośrodkach leczących COVID -19. Przyczyna takiej sytuacji leży po dwóch stronach. Po pierwsze w szpitalach mamy ograniczone możliwości przyjmowania pacjentów. Po drugie pacjenci odkładają wizyty, bo obawiają się zakażenia.

M.Ch.: Jak wygląda sytuacja zakażonych pacjentów koronawirusem? Czy zdarza się, że pacjenci za późno trafiają na oddział zakaźny?

A.M.: Nie wiem, czy takie sytuacje często się zdarzają. Niemniej jednak jest grupa pacjentów, która stara się leczyć jak najdłużej w domu. W tej grupie znaczącą cześć stanowią medycy, którzy za wszelką cenę nie chcą trafić do szpitala. Pacjenci są przyjmowani za późno. Często są to sytuacje, w których nie można im już pomóc. Przykładowo podanie remdesiviru ma sens i jest najbardziej skuteczne w początkach choroby. Im później się go poda, tym mniejsza szansa na pełne wyzdrowienie. Wojewódzki Szpital Zakaźny ma dość unikalny charakter. Od lat personel doskonalił umiejętności w zakresie bezpiecznej opieki nad pacjentem wysoce zaraźliwym. Prawie wszystkie sale są wyposażone w śluzy, pełny węzeł sanitarny, indywidualny system wentylacji i gazy medyczne. Na okoliczność epidemii opracowywane są procedury funkcjonowania. Jak do tej pory nie zdarzyła się transmisja covidowa z pacjenta na personel. Przy okazji możemy się pochwalić, że pracownicy szpitala są autorami opracowania: „COVID-19 zapobieganie i kontrola zakażeń wywołanych przez SARS-CoV-2”, pod redakcją dr Grażyny Cholewińskiej, konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie chorób zakaźnych.

M.Ch.: Jak pacjenci zarażeni koronawirusem radzą sobie podczas choroby? Czego im najbardziej brakuje? Na co najczęściej się skarżą?

A.M.: Najbardziej skarżą się na brak kontaktu z bliskimi. Nie widzą twarzy pielęgniarek. Mają zasłonięte twarze. Komunikatory, które są coraz bardziej dostępne, ratują trochę sytuację. Niestety nie wszyscy są w stanie z nich korzystać. Ostatnio ordynatorzy coraz częściej zgłaszają potrzebę kontaktu z psychologami. Kontakt z psychologiem nawet w formie zdalnej znacznej części pacjentom by się przydał.

M.Ch.: W jakim stanie chorzy są wypisywani do domu? Czy są samodzielni? Czy wymagają opieki? Z jakimi powikłaniami wychodzą ze szpitala?

A.M.: W najgorszej sytuacji są pacjenci, którzy przebywają u nas z chorobami współistniejącymi. Jeśli mają negatywny wymaz covidowy, to chcielibyśmy zapewnić im pomoc w innym szpitalu niecovidowym o właściwym profilu. Niestety znalezienie takiego miejsca czasami graniczy z cudem. Jest kłopot z tym, aby kontynuować leczenie. Niektórzy pacjenci, którzy są wypisywani do domu, wymagają opieki bliskich, polegającej na zrobieniu zakupów, czy przygotowaniu posiłku. Część z nich ma rodziny, które nie mogą pomóc, chociażby dlatego, że same chorują. Tutaj dużą rolę mogłaby odegrać opieka społeczna.

M.Ch.: W grudniu ruszyły masowe szczepienie przeciw koronawirusowi. Są one dobrowolne i bezpłatne. Wiemy, że na pierwszy ogień poszli medycy. Czy w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym wszyscy są zaszczepieni?

A.M.: Właściwie wszyscy. Zaszczepiliśmy 99% osób. Osoby, które nie zostały zaszczepione, zostały zdyskwalifikowane z bardzo różnych powodów. Mieliśmy pełnić funkcję punktu szczepień zarówno dla medyków, jak i szczepień populacyjnych. Chciałabym zwrócić uwagę na problem, który się ostatnio pojawił. Chcieliśmy szczepić 1000 osób tygodniowo. Niestety od tygodnia mamy problem z uzyskaniem odpowiedniej liczby szczepionek. W tym tygodniu musimy odwołać ok. 600 osób zapisanych na szczepienie, w tym kilkadziesiąt osób zapisanych na drugą dawkę. Bardzo nas to martwi. Mam nadzieję, że zwiększą się dostawy szczepionek i będziemy mogli wrócić do normalnego rytmu szczepień.

M.Ch.: Jak sobie radzi personel medyczny podczas walki z epidemią koronawirusa?

A.M.: Personel jest zmęczony, znużony. Zdarza się, że medycy w miejscu zamieszkania narażeni są na ostracyzm. Ludzie się ich boją. Zdarza się, że personel otrzymuje pomoc w postaci oferowania ciepłych posiłków, wysyłania życzeń. Mimo dobrego wsparcia finansowego z NFZ, które jest nie do przecenienia, często słyszę od medyków, że chętnie oddadzą te dodatki pieniężne w zamian za powrót do normalności. Dodam, że personel medyczny jest wspierany przez dużą grupę pracowników niemedycznych. Mam tu na myśli rejestratorki, personel techniczny. Mają oni kontakt z pacjentami covidowymi. Często są jednak pomijani jako nieistotni w procesie prowadzenia chorych. Warto o nich pamiętać. A wszystko dlatego, że oni też mają swój wkład w walce z covidem.

Podobne artykuły

Msolecka
FelietonMałgorzata Solecka

Zakupy covidowe. Coś tu pachnie

27 lutego 2024
iStock-1361760808
23 stycznia 2024
Nuvaxovid
4 stycznia 2024

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.