Alicja Jarosińska:
Pracowałam na oddziale zakaźnym. Stresowałam się. Panują tam zupełnie inne procedury niż na pozostałych oddziałach. Praca w kombinezonie była bardzo obciążająca. Praca przez kilka godzin w skażonej strefie była dla mnie trudna. Opiekowałam się pacjentami w ciężkim stanie.
Mój pierwszy 24- godzinny dyżur nie była przyjemny. Dowiedziałam się od lekarza, że dwóch pacjentów zmarło z powodu koronawirsua. To był trudny moment w moim życiu. Byłam wyczerpana fizycznie i psychicznie. Każdego dnia myślami byłam przy chorych. Twarze zakażonych pacjentów pozostaną w mojej pamięci na zawsze.
Pacjenci byli zaskoczeni z powodu epidemii koronawirusa. Na oddział trafiały osoby, które nie zawsze miały choroby współistniejące. Były to często osoby, które normalnie funkcjonowały i przypadkiem zaraziły się koronawirusem. Ich stan zdrowia się na tyle pogorszył, że wymagali hospitalizacji. W ich oczach był strach i przerażenie. Pacjenci byli przerażeni widokiem lekarzy i pielęgniarek , którzy byli w kombinezonach, maskach.
Pielęgniarki, które przeszły zakażenie borykały się ze skutkami ubocznymi. Przez wiele tygodni były osłabione fizycznie.