W jakim stopniu pacjenci z udarem mózgu mieli szansę na szybkie udzielenie pomocy w ostatnich miesiącach pandemii? A wiadomo, że w przypadku udaru mózgu czas ma kluczowe znaczenie dla życia i sprawności pacjenta...
Zaszła niestety dość istotna zmiana, jeśli chodzi o czas i jakość pomocy pacjentom, u których podejrzewano udar. Zrobiłem dość szczegółową analizę. Otóż członkowie rodzin jak i sami pacjenci z obawy przed zarażeniem koronawiurusem odwlekali wezwanie zespołów ratownictwa medycznego, nawet gdy były ewidentne objawy udaru. Szpitale nie chcąc przyjmować pacjentów, którzy nie posiadali aktualnego badania w kierunku koronawirusa, często odsyłały zespoły ratownictwa medycznego i dopiero w przypadku ujemnego jego wyniku pacjent był przyjmowany do ośrodka udarowego. Wszystkie te elementy wpływały na to, że zespoły ratownictwa medycznego realizowały zadanie poza tzw. okienkiem terapeutycznym. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy było testowanie pacjentów. Ponadto z obserwacji członków zespołów ratownictwa medycznego wynika, że pacjenci z udarem byli przyjmowani do szpitala w znacznie cięższym stanie klinicznym, niż miało to miejsce w latach wcześniejszych. I dla porównania zrobiliśmy analizę od 17 marca do 30 listopada 2020 roku i to odnieśliśmy do lat 2019 i 2018. W tym roku łączna liczba interwencji do pacjentów z podejrzeniem udaru mózgu wyniosła ponad 48 tysięcy. I porównując 3 lata (okres od 17 marca do 30 listopada) można zaobserwować po pierwsze mniejszą liczbę interwencji do udarów krwotocznych i niedokrwiennych w 2020 roku, natomiast wyższą liczbę interwencji do udarów niesklasyfikowanych. To też w pewnym sensie wynika z tego, że jeżeli przedłużone było wezwanie pomocy, to pierwsze objawy pacjenta, które pozwalały na dokonanie lepszej diagnozy przechodziły już w stan zaawansowany niepozwalający jednoznacznie określić, jaki to jest rodzaj udaru. Z tej analizy wynika też, że na początku pandemii w porównaniu do lat 2018 i 2019 liczba interwencji zespołów ratownictwa medycznego była zdecydowanie niższa i stan rzeczy utrzymywał się do końca maja. Może to wynikać z braku wiedzy na temat wirusa, braku środków ochrony osobistej i wypracowanych procedur dezynfekcji, co wpływało na mniejszą liczbę dostępnych zespołów ratownictwa medycznego. Przypomnę, że zaskoczenie wirusem było wyzwaniem dla wszystkich systemów ratownictwa medycznego, powiem więcej – ochrony zdrowia na całym świecie. Należało bowiem stworzyć procedury, które zabezpieczały personel, również przed oddziaływaniem wirusa w karetce. Stan kliniczny na podstawie wartości skali Glasgow pacjentów, u których interweniowały zespoły ratownictwa medycznego w okresie pandemii był istotnie cięższy w porównaniu do tego samego okresu z lat 2018-2019. Również czas dotarcia pacjenta do ośrodka udarowego był istotnie dłuższy w porównaniu do lat 2018-2019. Może to wynikać z braku dostępnych zespołów ratownictwa medycznego lub wysyłania do pacjenta najbliższego zespołu ratownictwa medycznego, który niekoniecznie był z obszaru, na którym funkcjonował. Kolejnym parametrem, który analizowaliśmy był czas transportu pacjenta. I podobnie, czas transportu pacjenta z udarem do szpitala był istotnie dłuższy w porównaniu do lat 2018-2019, co wynikało po pierwsze z braku miejsc w najbliższych szpitalach posiadających oddziały udarowe oraz odmowy przyjęcia pacjenta, który nie posiadał objawów zakażenia (i tam padały często stwierdzenia, że na oddziale udarowym mają koronawirusa). Jeżeli chodzi o śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego to te parametry w zasadzie się potwierdzają, że wykonano mniej interwencji do pacjentów z udarem w porównaniu do tego samego kresu w 2019 roku, częstość interwencji w zależności od miejsca, w większości analizowanych miesięcy załogi HEMS wykonywały mniej interwencji w porównaniu do 2019 roku, poza majem i październikiem, w których nastąpił istotny wzrost interwencji. Ale pamiętając, jak się pandemia w Polsce rozwijała, w maju nastąpiło "rozluźnienie" wokół pandemii. Ponadto załogi śmigłowców ratunkowych w 2020 roku wykonały mniej transportów międzyszpitalnych i lotów do zdarzeń, w których przyczyną były udary. Podobna sytuacja występuje w przypadku podziału na rodzaje udarów, które stwierdzono u pacjenta, czyli większa liczba niesklasyfikowanych w stosunku do udaru niedokrwiennego czy krwotocznego. Całkowity czas interwencji również był wydłużony, także tutaj odniesienie do tych danych statystycznych zespołów ratownictwa medycznego de facto przekłada się również na interwencje zespołów śmigłowcowej służby ratownictwa medycznego.
Stan, który Pan przedstawił, to działanie w warunkach szczególnych. Pokazuje to konieczność przeprowadzenia pewnych systemowych reform, które usprawniłyby ścieżkę pacjenta od momentu wystąpienia udarów mózgu do momentu wdrożenia odpowiedniego leczenia. Mówi się tutaj o konieczności usprawnienia współdziałania pomiędzy Centrum Powiadamiania Ratunkowego a oddziałem udarowym, oraz o konieczności wprowadzenia prenotyfikacji oddziału udarowego, o transporcie pacjenta, jeśli jest to kandydat do leczenia reperfuzyjnego. Jest wiele różnych pomysłów.
Po pierwsze musimy powiedzieć, że trudno przekładać te dane, które przed chwilą przedstawiłem w kontekście zmian systemowych, bo funkcjonujemy w szczególnym czasie, w którym cały system opieki zdrowotnej napotyka na trudności w realizacji zadań, czy to dotyczy chorób układu krążenia czy udarów, czy innych interwencji w stanach zagrożenia życia. A to jest czas, nie boję się tego sformułowania użyć, wojny w ochronie zdrowia, występowania szeregu przeciwności niedających możliwości optymalnego działania medycznego wobec pacjentów w różnych stanach zagrożenia życia. Natomiast, odnosząc się do Pani pytania, liczymy na to, że szczepienia, które zostaną uruchomione po nowym roku, jednak w pewnym momencie doprowadzą do powrotu normalności. Stąd mój apel do wszystkich, byśmy poddali się temu szczepieniu. Ale, jeżeli już wrócimy do normalności, to co się wydarzyło do tej pory, jeżeli chodzi o leczenie udarów, to po pierwsze zostały opracowane standardy postępowania dla zespołów ratownictwa medycznego, zespołów lotniczego pogotowania ratunkowego, dla dyspozytorów medycznych, które jasno opisują, począwszy od zebrania wywiadu dyspozytorskiego poprzez interwencje zespołu ratownictwa medycznego, jak należy postępować z pacjentem, u którego podejrzewamy wystąpienie udaru. Po drugie, powstał program leczenia pacjentów udarowych właśnie z ośrodkami udarowymi. I wokół tego programu powstało szereg (ponad 100) porozumień opisujących zasady współpracy zespołów ratownictwa medycznego, lotniczych zespołów ratownictwa medycznego i ośrodków udarowych właśnie w kontekście leczenia pacjenta udarowego. Te regulacje już powstały. Natomiast trzecim elementem, który pomimo tego, że mamy procedury, powinien być non stop powtarzany i realizowany, to są szkolenia dla ludzi – uczestników systemu ratownictwa medycznego, sytemu ochrony zdrowia, wypracowanie pewnych nawyków i zasad postępowania, tak by hasło „podejrzenie udaru” uruchamiało bardzo konkretne działania ze strony systemu zarówno ratownictwa medycznego, jak i systemu ochrony zdrowia.