Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

O tym jak rząd gra z pacjentami w ciuciubabkę, unikając konsultacji społecznych

MedExpress Team

Ewa Borek

Opublikowano 13 czerwca 2013 10:47

O tym jak rząd gra z pacjentami w ciuciubabkę, unikając konsultacji społecznych - Obrazek nagłówka
Fot. Tomasz Kobosz
Tuż przed długim weekendem majowym rząd opublikował założenia do nowelizacji ustawy refundacyjnej do konsultacji społecznych. Dał na te konsultacje pacjentom tylko 14 dni, co przy długim weekendzie oznaczało w praktyce tylko jeden tydzień.

LOGO (11)

Tuż przed długim weekendem majowym rząd opublikował założenia do nowelizacji ustawy refundacyjnej do konsultacji społecznych. Dał na te konsultacje pacjentom tylko 14 dni, co przy długim weekendzie oznaczało w praktyce tylko jeden tydzień. To ważna dla pacjentów ustawa, bo płacą za leki refundowane ponad 40% z własnej kieszeni i w wyniku ustawy refundacyjnej wielu leków nie ma w aptekach. Pacjenci cieszyli się, że rząd jest tak otwarty na dialog społeczny, że konsultuje założenia do ustawy. Pierworodnym grzechem tej ustawy było to, że w 2010 i 2011 roku w okresie prac nad nią właściwie zignorowano głos społeczny i odrzucono wnioski nie tylko pacjentów ale większości środowisk. W efekcie ustawa, która mała zmniejszyć wydatki pacjentów na leki i poprawić dostępność leków dla pacjentów przyniosła skutek odwrotny.

I co się z nowelizacją ustawy dalej dzieje? Otóż w kilka dni po upływie terminu konsultacji społecznych, w których pacjenci zgłosili 10 swoich wniosków, 17.05.13 pojawia się niczym królik z kapelusza poselski projekt ustawy zgłoszony przez grupę posłów z PO. Projekt ten w trybie ultra pilnym, nasuwającym podejrzenie, że nikt nie jest w tak krótkim czasie z tym projektem się zapoznać, trafia pod obrady Komsji Sejmowej, która ten projekt na jednym posiedzeniu 22.05.13 przyjmuje. Sejm przyjmuje nowelizacje 24.05.13 czyli w tydzień po pojawieniu się poselskiego projektu. Równie sprawnie Senacka Komisja Zdrowia jednogłośnie i bez poprawek popiera nowelizację ustawy refundacyjnej. To przykład jednego z najszybszych procesów legislacyjnych w Polsce. Projekt adresuje jedynie postulaty przemysłu farmaceutycznego, dotyczące uproszczenia procesu ponownego wnioskowania o umieszczenie w systemie refundacji leków już refundowanych. Firmy nie muszą już składać we wniosku o utrzymanie w systemie refundacji koszowych analiz farmakoekonomicznych. Pada też koncepcja zawarta w ustawie, że po 2 latach obecności na listach refundowanych ceny wszystkich leków refundowanych zostaną arbitralnie obniżone o 25%. Żaden z postulatów zgłoszonych przez pacjentów w konsultacjach założeń do ustawy nie jest uwzględniony.

Na czym polega spryt tego rozwiązania? Projekt poselski nie musi podlegać konsultacjom społecznym. Pacjenci nie będą mieli szans na wypowiedzenie się w jego sprawie, bo nawet go nie będą znali. Nie zostali nawet zaproszeni na posiedzenie Komisji Zdrowia. Komisja choć przecież złożona nie tylko z posłów koalicji ale także opozycji, akceptuje  bez większych problemów ten poselski projekt, ale przede wszystkim daje przyzwolenie na procedowanie  spraw ważnych dla pacjentów bez konsultacji społecznych. To samo robi Sejm i Senat. Pacjenci, którzy płacą za leki prawie połowę nie mają szans zabrać głosu wobec milczącej zmowy strony rządowej i parlamentarnej realizującej interes przemysłu. Grzech pierworodny ustawy refundacyjnej powtarza się przy okazji jej kolejnej nowelizacji. Nie ma konsultacji społecznych. Nie ma szans, żeby ustawa zmniejszała wydatki pacjentów na leki i zwiększyła do nich dostępność. Dzięki tej zmowie polityków ponad podziałami będzie dalej dokładnie odwrotnie. Pod stołem w Sejmie załatwia po cichu się interes firm farmaceutycznych. A co na to pacjenci – no cóż, są głupi, nie znają się na zawiłościach i wyrafinowanych opcjach ścieżki legislacyjnej, pewnie się nawet nie zorientują co się dzieje i już będzie po wszystkim.

Problem polega na tym, że został stworzony i utrwala się mechanizm sprytnego omijania konsultacji społecznych w ochronie zdrowia. Mechanizm ten może być wykorzystywany nie tylko dla nowelizacji ustawy refundacyjnej ale także dla innych ważnych dla pacjentów spraw i jednocześnie niewygodnych dla strony rządowej i parlamentarnej. W ten sposób można w praktyce ominąć konsultacje społeczne w sprawie Dyrektywy o transgranicznej opiece zdrowotnej, w sprawie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych i każdej kolejnej ustawy w ochronie zdrowia. I tak będą dalej rosły wydatki z kieszeni pacjenta na zdrowie i ograniczał się zakres świadczeń gwarantowanych. Niespostrzeżenie ale wyczuwalnie dla kieszeni pacjenta. Ten przypadek to dowód na to, że nie jest w Polsce realizowane prawo do konsultacji społecznych inicjatyw legislacyjnych w ochronie zdrowia, zagwarantowane przez prawo unijne i polskie. Administracja publiczna w Polsce po prostu nie wywiązuje się z obowiązku organizowania konsultacji społecznych w procesie tworzenia prawa w ochronie zdrowia.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także