Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Boreliozy nie można leczyć się przewlekłą antybiotykoterapią. Skutki takiego postępowania mogą być poważne

MedExpress Team

Piotr Wójcik

Opublikowano 8 lutego 2024 14:39

Boreliozy nie można leczyć się przewlekłą antybiotykoterapią. Skutki takiego postępowania mogą być poważne - Obrazek nagłówka
– Terapia ILADS nie jest rekomendowana w leczeniu boreliozy przez żadne kompetentne ośrodki naukowe. Nie leczy żadnej choroby, za to może wywoływać kompliacje, w tym trwałe uszkodzenie wątroby czy nerek – powiedziała wiceminister zdrowia Urszula Demkow podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia, poświęconego dostępnym w Polsce metodom leczenia chorych na boreliozę. Niestety, wokół tematu tej choroby narosło wiele mitów. Zdaniem ekspertów potrzebna jest ofensywa informacyjna.

Poseł Janusz Cieszyński z Prawa i Sprawiedliwości podkreślił podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia, że Naczelna Izba Lekarska prosiła, aby forum eksperckie, jakim jest komisja, wykorzystać do tego, by porozmawiać o tym, które z tych metod leczenia boreliozy są wiarygodne i stoją za nimi dowody naukowe, a które, mimo że reklamowane, nie są skuteczne.

Wiceminister zdrowia Urszula Demkow wyjaśniła, że borelioza jest choroba zakaźną, ale nie zakażamy się nią od drugiego człowieka, tylko od kleszcza. Obraz kliniczny boreliozy jest charakterystyczny. To choroba o objawach w fazie wczesnej, ale mamy tez do czynienia z późną boreliozą. Nie istnieje natomiast coś takiego, jak borelioza przewlekła, do czego odwołują się ci, którzy oferują pacjentom nieudokumentowane metody terapii.

– Boreliozę leczy się antybiotykami. To patogen dość wrażliwy na antybiotyki, w związku z czym nie ma potrzeby, aby antybiotykoterapia była długotrwała. Wystarczy terapia do miesiąca. Co więcej, badania kliniczne prowadzone przez rekomendowane ośrodki wskazują, że nawet można myśleć o skracaniu tej terapii. Porównywano dwa protokoły leczenia: miesięczny i 14-dniowy. Okazało się, że ten krótszy jest równie skuteczny – wyjaśniła Urszula Demkow.

Terapią, która wywołuje liczne kontrowersje, jest terapia ILADS. Nie jest ona rekomendowana przez żadne kompetentne ośrodki naukowe. Jak podkreśliła wiceminister zdrowia, za takim postepowaniem terapeutycznym nie stoją żadne dowody naukowe i nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby taką terapię prowadzić. To, że są ośrodki przekonujące o jej skuteczności, jest efektem zjawiska infodemii, czyli zalewu niepotwierdzonych naukowo informacji dotyczących zdrowia. Podobna sytuacja towarzyszyła pandemii koronawirusa. Okazuje się, że na niewłaściwą ścieżkę leczenia kieruje pacjentów również to, że choroba jest nadrozpoznawana.

– W ośrodku białostockim, który prowadzi leczenie i ma duże doświadczenie, zaledwie u 10 proc pacjentów kierowanych tam z takim rozpoznaniem borelioza rzeczywiście jest rozpoznawana. Pacjenci słyszą taką diagnozę w przypadku wielu niecharakterystycznych objawów, takich jak np. przewlekłe zmęczenie, nawracające bóle głowy czy bóle stawów – wyjaśniła wiceminister zdrowia.

Postawienie rozpoznania boreliozy sprawia, że pacjent trafia na ścieżkę terapeutyczną, która mu nie pomoże. Zła diagnoza i nieskuteczne leczenie prowadzą do poszukiwania kolejnych opcji leczenia. Z uwagi na wysyp informacji o rzekomej skuteczności przewlekłej antybiotykoterapii, część pacjentów decyduje się z niej skorzystać.

– Terapia ILADS jest terapią wielolekową. Polega na podawaniu pacjentom kombinacji trzech antybiotyków oraz dodatku różnych leków, stosowanych np. w gruźlicy, malarii czy przeciwpasożytniczych. Pacjentom serwowana jest cała tablica Mendelejewa. Konsekwencją jest to, że nie leczy się żadnej choroby, za to powoduje poważne komplikacje. Podawanie wielu leków, zwłaszcza antybiotyków, dożylnie powoduje trwałe, nieodwracalne uszkodzenie wątroby czy nerek. Co więcej powstaje wzrost oporności na antybiotyki – powiedziała Urszula Demkow.

Tymczasem za nieswoistymi objawami często mogą się kryć poważne schorzenia, takie stwardnienie rozsiane, stwardnienie zanikowe boczne czy nawet choroby nowotworowe. Niepodjęcie na odpowiednim etapie właściwego leczenia sprawia, że pacjent ma dużo gorsze rokowanie.

Popularność terapii ILADS i ryzyko z nią związane zwróciło uwagę Rzecznika Praw Pacjenta. Jak informuje Bartłomiej Chmielowiec, jego urząd wszczął 25 postępowań w sprawie praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjenta wobec podmiotów, które stosowały tę metodę.

– Opieraliśmy się na bardzo obszernym materiale dowodowym i stanowiskach eksperckich. Wobec 14 podmiotów wydałem decyzję o zaprzestaniu stosowania tych praktyk. Wobec jednego proces jeszcze się toczy. W stosunku do dziesięciu albo nie potwierdziły się informacje o stosowaniu tej metody, albo stosowano ją kilka lat wcześniej. Dwa z podmiotów nie dostosowały się do decyzji i metodę stosują nadal. Wszcząłem postępowanie o nałożenie na nie kary pieniężnej. Może ona wynieść do 500 tys. zł – wskazał Bartłomiej Chmielowiec.

Nieprawidłowości dotyczyły jednak nie tylko ośrodków oferujących takie leczenie, ale i laboratoriów, które oferowały badanie kleszcza na obecność boreliozy.

– Jeśli stwierdzono boreliozę u kleszcza, to rzekomo miało to potwierdzać, że pacjent również jest zarażony, co jest niezgodne z wiedzą medyczną. Wszcząłem 26 postępowań wobec tych laboratoriów. Wszystkie są już praktycznie zakończone. W 16 przypadkach stwierdziłem, że doszło do tych praktyk. Wszystkie placówki wskazały, że zaprzestały takiej działalności – powiedział RPP.

Członkowie i goście posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia przyznali, że potrzebne są działania informacyjne, dzięki którym podjęta zostanie walka z infodemią, nie tylko w odniesieniu do terapii ILADS, ale i innych pseudonaukowych doniesień ze świata medycyny.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także