Na ścieżce zdrowotnej EEC nie mogło w tym roku zabraknąć panelu poświęconego reformie szpitali, którą co prawda rząd skierował na „czwarte okrążenie” (czy też raczej do zamrażarki, co w Katowicach wybrzmiało dość jednoznacznie). Jednym z powodów, dla których nie sposób nie rozmawiać o zmianach w szpitalnictwie, są pieniądze: te, które czekają na wydanie w ramach KPO (termin rozliczenia wydatków – czerwiec 2026 roku) oraz te, których w systemie brakuje w związku z brakiem równowagi między przychodami a kosztami.
Jak mówił wiceprezes Jakub Szulc, zmiany muszą dotyczyć całego systemu ochrony zdrowia, nie tylko zaś szpitalnictwa. Jednak ze względu na fakt, że to na szpitale jest przeznaczana połowa budżetu płatnika, nie ma wątpliwości, że reformy w tym segmencie są kluczowe. Szulc tłumaczył, że zmiany mają doprowadzić do sytuacji, w której zakupy świadczeń będą dokonywane w sposób bardziej celowy czy też sensowny. - Dzisiaj to nie wynika z regulacji ani z map potrzeb zdrowotnych, a z tego, kto, co historycznie miał zakontraktowane i co komu historycznie udało się dokontraktować - niezależnie od tego, czy to ma rację bytu z perspektywy efektywności, jakości zarządzania i jakości udzielanych usług medycznych i na końcu, ale najważniejsze - potrzeb medycznych, które na danym terenie są zgłaszane – przypominał.
Jakub Szulc postawił też dość zaskakującą tezę dotyczącą nielimitowania świadczeń szpitalnych. Jak przypomniał, gdy przed wyborami wśród stu konkretów KO znalazła się zapowiedź zdjęcia limitów na lecznictwo szpitalne, uznano, że to będzie bardzo trudne do realizacji. - Obecnie NFZ płaci w stu procentach za kontrakty i świadczenia nielimitowane. Świadczenia limitowane w zakresie programów lekowych również są płatne w stu procentach, a nadwykonania limitowe są płacone średnio w skali kraju w 82 procentach. W Polsce mamy de facto nielimitowane świadczenia szpitalne, choć inną sprawą jest, czy to sensowne rozwiązanie – podkreślił.
Wypowiedź Szulca nie została bez komentarza, bo przedstawiciele świadczeniodawców zwrócili uwagę, że choćby kolejki do części świadczeń szpitalnych są dowodem, że limity jednak cały czas obowiązują, a potencjał szpitali jest większy, niż możliwości finansowe płatnika.