Nowa wersja ustawy refundacyjnej to, jak mówił wiceminister zdrowia Marek Kos podczas czwartkowej konferencji prasowej, efekt wielu miesięcy intensywnych analiz i konsultacji. - Nowelizacja ustawy o refundacji jest to temat, którym zajmujemy się już od kilkunastu miesięcy – stwierdził. W listopadzie 2023 roku weszła w życie tzw. duża nowelizacja ustawy refundacyjnej (DNUR), która wygenerowała szereg problemów. Prace nad kolejną nowelizacją, która miała być przeprowadzona szybko, (dlatego była nazywana „szybką”), rozpoczęły się w kwietniu 2024 roku, a pierwsze duże spotkanie z interesariuszami odbyło się w lipcu. Szybko okazało się jednak, że nie ma mowy o szybkiej nowelizacji, jeśli ma być przygotowana dobrze, zawierać rozwiązania problemów wywołanych przez DNUR i sprostać wyzwaniom. Ministerstwo Zdrowia prowadziło prekonsultacje (w ich ramach zgłoszono ok. 270 uwag), wreszcie – w czwartek opublikowało projekt.
Nowelizacja przewiduje ponad sto zmian, w tym około 30 deregulacyjnych. Najważniejsze założenia to uproszczenie procesu refundacyjnego, eliminacja barier administracyjnych, zwiększenie dostępności terapii i racjonalizacja wydatków publicznych. - Chcemy przede wszystkim usunąć wadliwe albo takie nierealizowalne zapisy z poprzedniej ustawy – podkreślił Kos.
Jednym z najważniejszych celów jest natomiast zwiększenie realnych możliwości kreowania polityki refundacyjnej przez ministra zdrowia. Temu ma służyć, przede wszystkim, stworzenie ministrowi możliwości wzywania podmiotów odpowiedzialnych do składania wniosków refundacyjnych. Resort zdrowia zakłada, że może to wpłynąć na skrócenie okresu, jaki upływa od rejestracji leków w EMA a ich dostępnością dla polskich pacjentów.
Ministerstwo planuje także wprowadzenie finansowania strat technologicznych, co ma szczególne znaczenie w przypadku leków onkologicznych i terapii stosowanych w chorobach rzadkich. - Jest to ogromny problem dla szpitali, gdy te straty lekowe są bardzo duże – tłumaczył Kos, odnosząc się do sytuacji, gdy część leków w fiolkach musi być utylizowana.
Kolejna fundamentalna zmiana dotyczy dostępności leków już od pierwszego dnia objęcia refundacją. W tej chwili od ogłoszenia umieszczenia leku na liście refundacyjnej do możliwości podawania go pacjentom mijają tygodnie, wręcz miesiące. - Chcemy, żeby było to dostępne od razu – zaznaczył wiceminister. W okresie pomostowym podmiot odpowiedzialny będzie dostarczać lek do ośrodka referencyjnego, zaś NFZ będzie mieć trzy miesiące na zawarcie umów ze świadczeniodawcami.
Nowelizacja wprowadzi też analizę wielokryterialną dla chorób rzadkich i ultrarzadkich. Ministerstwo chce też uprościć obowiązki podmiotów odpowiedzialnych – np. nie trzeba będzie składać dowodu dostępności leku już na etapie wniosku. Ma się też zwiększyć rola organizacji pacjentów w procesie refundacyjnym.