Najpierw, w środę, podczas dyskusji Komisji Zdrowia nad wykonaniem budżetu za 2021 rok a dzień później na posiedzeniu plenarnym posłowie debatowali o działalności Funduszu Medycznego. Opozycja nie pozostawiła na nim, a raczej na Ministerstwie Zdrowia, suchej nitki, obwiniając resort o rolowanie wydatków FM i kumulowanie pieniędzy, które powiększają pulę wliczaną do minimalnego poziomu wydatków publicznych na zdrowie. - Fundusz Medyczny to koncepcja wieloletnia i to było od samego początku podkreślane – ripostuje resort.
W czwartek Sejm zajął się informacją rządu na temat funkcjonowania Funduszu Medycznego. - Dzisiaj mijają dokładnie dwa lata, odkąd do Sejmu trafił projekt ustawy o Funduszu Medycznym. Autorem idei powstania specjalnego Funduszu, który by pomagał chorym dzieciom, szczególnie na choroby rzadkie, choroby, których leczenie nie jest refundowane, choroby onkologiczne, był ówczesny kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz. Ten pomysł w kampanii wyborczej podchwycił pan prezydent Andrzej Duda i go przedstawił Sejmowi. Oczywiście zrobił to, żeby przykryć skandal z przeznaczeniem 2 mld zł na TVP – mówił Dariusz Klimczak (KP). Ludowcy wystąpili do rządu o udzielenie informacji na temat Funduszu Medycznego i jego roli w ochronie zdrowia, przypominając, że w latach 2020-2021, dysponując kwotą 6 mld zł, Fundusz wydał zaledwie kilkaset milionów złotych, przy czym zdecydowaną większość – w 2021 roku. Reszta pieniędzy została zamrożona. - Oczywiście ministerstwo deklaruje, że niewykorzystane środki przejdą na kolejny rok. Oznacza to, że w tym roku do przekazania będzie ponad 7 mld zł. Mija połowa roku, a my nie wiemy nic – mówił poseł Koalicji Polskiej, zwracając się z apelem o nowelizację ustawy o Funduszu Medycznym.
Według wiceszefa resortu zdrowia, Marcina Martyniaka, sytuacja jest pod kontrolą. Martyniak mówił, że Fundusz Medyczny ma finansowanie ciągłe, co oznacza, że pieniądze nie przepadają. Że w poszczególnych subfunduszach dzieje się coraz więcej, są (lub będą) rozpisywane i rozstrzygane konkursy opiewające na miliardy złotych, przyspieszy też wydawanie pieniędzy wprost na leczenie.
Po wystąpieniu wiceministra rozgorzała dyskusja. Posłowie opozycji grzmieli, że podczas gdy FM kumuluje pieniądze, rodzice dzieci z chorobami rzadkimi tak jak przed uchwaleniem ustawy o Funduszu Medycznym są skazani na zbiórki publiczne i zbieranie nakrętek. – Polska nie może być państwem zrzutka.pl – mówiła Katarzyna Lubnauer (KO). Posłowie przywoływali, m.in., zbiórki na terapię genową dla dzieci ze SMA. Posłowie PiS ripostowali, że Polska jest europejskim liderem leczenia SMA dzięki powszechnemu dostępowi do leczenia nusinersenem, a w ostatnich miesiącach -również wprowadzeniu powszechnego programu badań przesiewowych noworodków.
Dyskusja o FM miejscami była mocno demagogiczna, to fakt. Jednak warto przypomnieć, że choć Ministerstwo Zdrowia w trakcie prac nad ustawą wyraźnie przesunęło akcenty i uczyniło z Funduszu Medycznego źródło finansowania projektów infrastrukturalnych (co rzeczywiście wymaga czasu), w oryginale to prezydent Andrzej Duda, prezentując wiosną 2020 roku koncepcję Funduszu Medycznego mówił o zbiórkach na leczenie ciężko chorych pacjentów, przede wszystkim dzieci, odwołując się do osobistych doświadczeń i rozmów z pierwszą damą. Odwołania posłów opozycji do tego samego zjawiska trudno więc uznać za bezzasadne.
Warto też zwrócić uwagę na fragment wypowiedzi Bolesława Piechy, który występując w imieniu klubu, stwierdził: - Tak, to prawda, że Fundusz działa prawie dwa lata. Tak, to prawda, że mamy wiele zastrzeżeń do działalności tego Funduszu, zwłaszcza jeżeli chodzi o wykorzystanie środków – stwierdził. Piecha zwrócił się do Ministerstwa Zdrowia z apelem o rozważenie nowelizacji, a w niej - rozszerzenie zadań FM o wsparcie rozwoju kadr medycznych.
