Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Terapia bezinterferonowa już nie dla osób opuszczających zakłady karne?

MedExpress Team

Patrycja Strupińska

Opublikowano 20 września 2019 16:45

Terapia bezinterferonowa już nie dla osób opuszczających zakłady karne?  - Obrazek nagłówka
Thinkstock/GettyImages
Problematyka leczenia chorych na WZW typu C, opuszczających zakłady karne, wciąż pozostaje nierozwiązana. Rzecznik praw obywatelskich od lat zabiega o poprawę dostępu do świadczeń medycznych dla tej grupy.

Od 2007 roku uwidacznia się problem osadzonych w zakładach karnych, którzy chorują na wirusa WZW typu C. Kwalifikował się on wówczas do głównych problemów polskiego systemu penitencjarnego. Więźniowie to nadal grupa wysokiego ryzyka w kategorii zakażeń wirusem WZW typu C.

Rzecznika Praw Obywatelskich od lat podejmuje działania mające poprawić dostęp do świadczeń medycznych, profilaktyki, a przede wszystkim leczenia osadzonych, cierpiących na wirusowe zapalenie wątroby typy C. Dopóki osadzony przebywa w areszcie śledczym bądź zakładzie karnym może liczyć na terapię, schody zaczynają się jednak po wyjściu z zakładu.

Brak procedur

Głównym problemem jest to, że brakuje procedur włączania osób chorych na WZW typu C, opuszczających więzienie do grup pacjentów oczekujących na terapię na wolności. Znakiem tego, publiczna służba zdrowia nie jest w stanie zapewnić ciągłości terapii bezinterferonowej pacjentowi, który rozpoczął leczenie będąc jeszcze w zakładzie karnym. RPO podkreśla, że leczenie nie może być przerywane ze względu na to, że odmienna instytucja finansuje leczenie dla więźniów, a inna dla pacjentów korzystających z ubezpieczenia zdrowotnego.

Problematykę braku ciągłości leczenia bezinterferonowego u byłych osadzonych poza RPO sygnalizował, również zastępca dyrektora Generalnego Służby Więziennej. 6 marca 2019 roku w Ministerstwie Zdrowia odbyło się spotkanie z przedstawicielami Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Ustalono na nim, że Centralny Zarząd Służby Więziennej prześle do Ministerstwa Zdrowia propozycję zmian zapisów w programach lekowych, które ulepszyłyby proces leczenia byłych więźniów na wolności. Do tej pory jednak żadnej konkretne kroki nie zostały podjęte.

Zgodnie z etyką

Jak to wygląda z etycznego punktu widzenia, tłumaczy prof. Paweł Łuków, kierownik Zakładu Etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.

- Pierwsza kwestia to kontynuacja leczenia, którą zapewnia się obywatelowi niezależnie od tego czy jest skazany czy nie. Druga to sprawa organizacyjna i zobowiązanie. Z chwilą rozpoczęcia leczenia ze środków publicznych władze publiczne zobowiązuje się do kontynuacji i dokończenia leczenia, a nie pozostawienia pacjenta w połowie drogi.

Co musiałoby się zmienić, aby nie wykluczać tej grupy społecznej i leczyć z poszanowaniem zasady równości byłych skazanych tak, jak pacjentów korzystających ze świadczeń zdrowotnych?

- Z punktu widzenia organizacji to kwestia wdrożenia odpowiednich przepisów. Zaś z punktu widzenia etyki, jest to w dużym stopniu kwestia mentalności. Jeżeli patrzymy na osadzonego z punktu widzenia uniwersalnych norm etycznych – czy będą one zakorzenione w chrześcijaństwie czy w prawach człowieka – to zasadą jest poszanowanie godności każdego człowieka. W tym sensie jesteśmy sobie równi. W takim razie, jeśli uznajemy, że pewne świadczenia są społecznie oferowane nam wszystkim ze względu na nasze członkostwo w społeczeństwie, to należą się nam one niezależnie od tego czy jesteśmy dobrzy czy źli. Czasem odnoszę wrażenie, że część naszego społeczeństwa uważa, iż opieka zdrowotna należy się obywatelom w zależności od ich zasług. Wówczas nieleczenie osadzonego lub pozbawienie go już rozpoczętego leczenia traktuje się jako część kary za to, czego się dopuścił. Jeżeli natomiast będziemy przywiązani do praw człowieka oraz poszanowania godności ludzkiej, to uznamy, że rozpoczęte leczenie, należy dokończyć – podkreśla prof. Paweł Łuków.

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.