Jaki to był rok dla lekarzy?
To był rok rewolucyjnych zmian w ustawach opisujących system ochrony zdrowia. Mam tu na myśli ustawę o sieci szpitali, ustawę o podstawowe opiece zdrowotnej. Niestety nie można tego powiedzieć o sposobie funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Taki sposób wprowadzania zmian spotkał się z protestem młodych lekarzy rezydentów. Nie da się wprowadzić jakiejkolwiek zmiany bez przygotowanych do niej kadr, których nam brakuje.
Jak pani ocenia wprowadzenie ustawy o Podstawowej Opiece Zdrowotnej?
Wprowadzenie ustawy o POZ wymaga ewolucyjnych, a nie rewolucyjnych zmian. To duże wzywanie dla systemu. Wszystko powinno odbywać się pod kontrolą. W innych krajach zmiany w POZ wprowadzano przez wiele lat. Tak też powinno być w Polsce. Niestety nas się rzuca na głęboką wodę. Błyskawiczne zmiany mogą wyrządzić wiele złego. Priorytetem jest pacjent. Trzeba zapewnić mu bezpieczeństwo. Niestety przyszła ochrona zdrowia budzi wiele niepokojów w środowisku. Potrzeba nam nie 5 czy 8 tys. lekarzy, ale 15-20 tys., żeby zapewnić oczekiwaną opiekę medyczną.
Jakie pani zdaniem zmiany powinny zostać wprowadzone w ochronie zdrowia?
Po pierwsze trzeba podjąć konkretną decyzję odnośnie wielkości nakładów na ochronę zdrowia. Od tego przecież zależy zdrowie i bezpieczeństwo pacjentów. Po drugie należy rozwiązać problem protestujących lekarzy. Chciałabym, żeby lekarze, którzy skończą studia zostali w Polsce. Po trzecie wiodącym elementem systemu ochrony zdrowia powinna być podstawowa opieka zdrowotna, czego wyrazem będzie wielkość nakładów finansowych przeznaczanych na jej funkcjonowanie oraz wyposażenie jej w odpowiednie narzędzia gwarantujące to, że zdecydowana większość potrzeb zdrowotnych będzie przez nią zaspokajana. Najlepsza nawet ustawa nie zapewni tego, jeżeli nie będzie kadr, które będą gotowe ją realizować.