Koreański parlament ma dziś głosować nad ustawą wprowadzającą obowiązek rejestrowania zabiegów chirurgicznych. Jeśli nowe przepisy zostaną uchwalone, Korea Płd. będzie pierwszym rozwiniętym krajem na świecie, w którym operacje będą odbywały się pod czujnym okiem kamery.
Głosy o potrzebie instalacji kamer w salach operacyjnych przybrały w Korei na sile w 2016 r., gdy wyszło na jaw, że w niektórych placówkach medycznych zabiegi częściowo przeprowadzały pielęgniarki lub lekarze stażyści bez żadnego doświadczenia chirurgicznego. Nie wszyscy pacjenci to przeżyli.
Dotychczasowe próby wprowadzenia obowiązkowych kamer w koreańskich salach operacyjnych nie powiodły się. Projekty zmian w przepisach spotykały się ze stanowczym sprzeciwem lekarzy, szpitali i organizacji medycznych, w tym liczącego 140 tys. członków Koreańskiego Stowarzyszenia Medycznego (KMA). Medycy argumentują, że monitoring wideo podważa zaufanie do lekarzy, narusza prywatność pacjentów i zniechęca chirurgów do podejmowania ryzyka w celu ratowania ludzkiego życia.
– Zaufanie to fundament w relacjach lekarz-pacjent. (…) Koreańczycy już zadeklarowali, że nie będą zgłaszać się do oddziałów chirurgicznych, w których kamery CCTV zostaną zainstalowane na salach operacyjnych. Doprowadzi to do załamania się ważnej części systemu opieki medycznej w Korei - alarmuje Park Soo-Hyun, rzecznik KMA.
Wydaje się jednak, że projekt zmian w prawie cieszy się przytłaczającym poparciem społecznym: w czerwcowym sondażu przeprowadzonym przez rządową komisję ds. praw obywatelskich i walki z korupcją za wprowadzeniem obowiązkowych kamer śledzących przebieg operacji chirurgicznych opowiedziało się 97,9% z 13 959 respondentów.
Źródło: Reuters