Na liście propozycji jest m.in. podniesienie składki zdrowotnej, obciążenie składką zdrowotną nie tylko ubezpieczonych, ale też pracodawcą (Polska jest, jak podkreślają autorzy raportu, jedynym krajem europejskim z systemem ubezpieczeniowym, w którym pracodawca nie odprowadza żadnej składki zdrowotnej za swoich pracowników), ale też zwiększenie siły rażenia „podatków od grzechów”, w tym akcyzy na alkohol i papierosy czy… podwyższenie wieku emerytalnego.
Eksperci ze Szkoły Głównej Handlowej oceniają, że przewidywana w latach 2025-2027 luka finansowa w NFZ wyniesie 111 mld zł. To ogromna kwota, w dodatku zdrowie musi coraz mocniej konkurować o środki budżetowe np. z wydatkami na obronność. Pogarsza się dostępność do świadczeń, co jest z jednej strony wynikiem szczupłości wydatków publicznych (według raportu OECD wynoszą one istotnie poniżej 5 proc. PKB) z drugiej, starzenia się społeczeństwa oraz wyższego obciążenia chorobami cywilizacyjnymi w młodszych grupach wiekowych. - Dziś składki zdrowotne są zależne od wysokości zarobków. Odprowadza je 70% społeczeństwa. Powiększać się będzie grupa seniorów, co będzie obniżać wpływy z tytułu składki zdrowotnej – mówiła prof. Monika Raulinajtys-Grzybek podczas poniedziałkowej prezentacji raportu, zawierającego rekomendacje dotyczące zmian.
Duża grupa rozwiązań dotyczy zasad opłacania składki zdrowotnej. - Proponujemy wzrost składki dla pracowników, emerytów i rencistów o 0,25 p.p. rocznie przez kolejne 4 lata, do poziomu 10 proc., wzrost składki dla pracujących na własny rachunek nominalnie odpowiadający wzrostowi składki dla pracowników oraz wymuszenie zmian w objęciu preferencyjnym ubezpieczeniem zdrowotnym rolników. Te zmiany mają zaowocować wpływem dodatkowych 37 mld zł i jest to 33 proc. wartości luki - tłumaczyła prof. Barbara Więckowska, profesor SGH, kierownik Zakładu Innowacji w Ochronie Zdrowia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Gdyby do tego dołożyć składkę zdrowotną od pracodawców (2,5 proc.), wpływy wzrosłyby w ciągu trzech lat o kolejne 42 mld zł (38 proc. wartości luki).
Wprowadzenie składki finansowanej z budżetu państwa na ubezpieczenia zdrowotne dla dzieci w wysokości 4,5 proc. minimalnego wynagrodzenia pokryłoby 42 proc. prognozowanej luki.
Kolejnym źródłem przychodu mogłyby być dopłaty do świadczeń lub prywatne ubezpieczenia zdrowotne. - 10 zł do wizyty, niezależnie czy jest to porada ambulatoryjna w POZ czy AOS oraz 50 zł za pobyt w szpitalu. Te kwoty mogłyby zasilić system kwotą 6,3 mld zł. Prywatne ubezpieczenia zdrowotne w wysokości 50 zł miesięcznie byłyby niewielką dodatkową składką w porównaniu z ubezpieczeniami prywatnymi oferowanymi na rynku, ale przy tak dużej populacji, gdy ryzyko rozkłada się, za tę niewielką kwotę można podnieść jakość i dostępność świadczeń. Luka prognozowana na lata 2025-2027 byłaby z tego ubezpieczenia pokryta kwotą 6 mld zł – wyliczała ekspertka.
Artur Białoszewski, ekspert OIL w Warszawie omawiał możliwości związane z tzw. sin tax, czyli „podatkami od grzechów”. W tej chwili to akcyza od alkoholu i tytoniu oraz podatek cukrowy. Należy, według eksperta, rozważyć też podatek tłuszczowy (od fast food).
Niektóre z rekomendacji ekspertów nie powinny budzić żadnych kontrowersji, co więcej – były to rozwiązania postulowane przez obecnie rządzących w poprzedniej kadencji, dotyczy to przede wszystkim powrotu finansowania ratownictwa medycznego do budżetu państwa. – Ratownictwo medyczne powinno być finansowane tak samo jak straż pożarna, wojsko czy policja, bo to są elementy bezpieczeństwa obywateli – mówił Białoszewski.
Na liście są też rozwiązania bardzo kontrowersyjne, takie jak zmiana (podniesienie) wieku emerytalnego. - Wydłużenie i wyrównanie wieku emerytalnego z punktu widzenia systemu zdrowia jest niezbędne, bo to zwiększy źródła finansowania. Ludzie dłużej będą aktywni zawodowo i dłużej będą opłacać składki. Zwiększenie aktywności zawodowej wpływa korzystnie na stan zdrowia populacji – tłumaczył ekspert.