Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Jak nauczyć dzieci zdrowego trybu życia?

MedExpress Team

Krystian Lurka

Opublikowano 22 sierpnia 2014 07:00

Jak nauczyć dzieci zdrowego trybu życia? - Obrazek nagłówka
Kreskówka, w której głównymi bohaterami są czerwone krwinki objaśniające, jak funkcjonuje ludzki organizm. Pluszowe zabawki albo serial, w którym poznajemy poczynania młodego doktora-geniusza. To wszystko wpływa na poziom wiedzy dziecka, które jeśli nie zainteresuje się zdrowiem jako maluch, w przyszłości zostanie niedbającym o siebie dorosłym.
[caption id="attachment_45574" align="alignnone" width="620"]Fot. Thinkstock/Getty Images Fot. Thinkstock/Getty Images[/caption]

Kreskówka, w której głównymi bohaterami są czerwone krwinki objaśniające, jak funkcjonuje ludzki organizm. Pluszowe zabawki albo serial, w którym poznajemy poczynania młodego doktora-geniusza. To wszystko wpływa na poziom wiedzy dziecka, które jeśli nie zainteresuje się zdrowiem jako maluch, w przyszłości zostanie niedbającym o siebie dorosłym.

Polacy na temat swojego zdrowia wiedzą niewiele, a co za tym idzie, podobną postawę i świadomość przekazują swojemu potomstwu. Taka tendencja utrzymuje się w naszym kraju już od lat. Wyniki badania „Barometr Bayer 2014”z kwietnia tego roku, które przeprowadził Millward Brown pod patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Politechniki Warszawskiej, Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i portalu CrazyNauka.pl, nie są optymistyczne. Polacy nie dbają o zdrowie, nie interesują się profilaktyką, a wzorce prozdrowotne, jakie przekazują dzieciom, są niewystarczające. Przykładowo ankietowani badania profilaktyczne wskazali dopiero na jedenastym miejscu wśród podejmowanych działań prozdrowotnych. W ogóle nie poddaje się im blisko 40 procent respondentów. Jeszcze gorzej jest z wiedzą na temat zdrowia. Badani rzadko pogłębiają swą wiedzę. Tylko co piąty z nich śledzi informacje o nowych metodach terapii i zdobyczach medycyny.

Niedbałość o swój organizm i mała wiedza na temat zdrowia procentują. Według badania, polski rodzic jawi się jako ignorant. Dbałość o higienę oraz o czystość w domu to najczęstsze prozdrowotne działania wychowawcze przekazywane z pokolenia na pokolenie. Najmniejszą wagę dorośli przywiązują do nauczania zasad zdrowego odżywiania. Tutaj badani ograniczają się tylko do słownych uwag przekazywanych dzieciom. Badani nie zdają sobie sprawy m.in. z tego, że ograniczenie cukru i soli w posiłkach to podstawowy element zdrowej diety, a aż 80 procent rodziców chodzi ze swoimi dziećmi do miejsc, gdzie sprzedawane są fastfoody.

Jak wyjaśnia Kinga Dutkiewicz-Częścik, psycholog dziecięcy z Instytutu Matki i Dziecka, są dwa podstawowe środowiska, w których dzieci mogą zdobywać informację na temat zdrowia, zachowania prozdrowotnego oraz budowy i działania organizmu. – To dom oraz szkoła lub przedszkole – wyjaśnia i jednocześnie podkreśla, że to właśnie w młodości kształtują się postawy prozdrowotne na całe nasze życie. O ile na poziom nauczania rodzic nie może wpłynąć bezpośrednio, o tyle w zaciszu domowym jest szansa na to, aby malucha zaciekawić jego zdrowiem.

W kształtowaniu świadomości młodego człowieka mogą pomóc bajki edukacyjne i zabawki, dzięki którym dziecko poznaje własne ciało lub filmy, które w przystępny sposób pokazują pracę lekarza. Wszystko przemyślane i zrealizowane w sposób, który z pewnością zaciekawi, a być może i zainspiruje do dalszego dociekania tematu swojej fizyczności.

– U młodszych dzieci wiedza na temat zdrowia jest silnie powiązana ze stanem wiedzy ich rodziców, gdyż to dom jest podstawowym środowiskiem, w którym dowiadują się pierwszych rzeczy na jego temat. Dom to podstawowe miejsce, w którym dziecko uczy się zachowań prozdrowotnych – tłumaczy psycholog i wymienia: – Na przykład o zdrowym żywieniu. Jeśli poziom wiedzy rodziców jest znikomy i sami karmią dziecko wysoko przetworzoną, kaloryczną żywnością, podobne nawyki zostaną w nim na zawsze, nawet gdy osiągnie dorosłość – mówi. I rzeczywiście, badania potwierdzają, że dzieci, które wspólnie z rodzicami jadły fastfoody, w przyszłości również są fanami niezdrowej żywności.

Problem jednak jest o wiele bardziej złożony. Kinga Dutkiewicz-Częścik wyjaśnia: – Rodzice muszą wytłumaczyć dziecku, dlaczego nie może czegoś jeść lub co powinno znaleźć się w jego menu. To wymaga również od nich odpowiedniej wiedzy i umiejętności. Zdaniem psychologa dziecięcego, w takich przypadkach wskazane jest pomaganie sobie na różne sposoby. Można wspólnie z pociechami oglądać bajki. Na przykład „Było sobie życie” lub „Adibu”. Lub tym starszym polecić serial familijny „Doogie Howser. Lekarz medycyny”.

– Te bajki dobrze przemawiają do wyobraźni dzieci. Jest tam sporo konkretnych informacji, które przekazane są w sposób przystępny. A to ważne dla młodszych dzieci, których myślenie jest bardzo konkretne – wyjaśnia Kinga Dutkiewicz-Częścik i dodaje, że sama też oglądała w przeszłości „Było sobie życie”. Jej zdaniem, zaletą tego typu kreskówek jest to, że w historii przedstawiana jest relacja przyczynowo-skutkowa. – Takie myślenie jest ważnym osiągnięciem w rozwoju poznawczym u dzieci w młodszym wieku. Zaspokaja ciekawość i odpowiada na odwieczne pytanie „Dlaczego?”. Od skaleczenia, przez gorączkę, do procesów zachodzących w organizmie – tłumaczy.

Równie pomocne w edukowaniu dzieci mogą okazać się maskotki i zabawki. Między innymi takie jak te wymyślone i tworzone przez Agnieszkę Nieradkę pod marką „Pluszektorium”. Ona również uważa, że poziom wiedzy o zdrowiu wśród dzieci z przedszkoli i szkół podstawowych jest rażąco niski. Sama była już po skończeniu uczelni medycznej, gdy zauważyła, że na rynku brakuje zabawek, które w łatwy sposób przybliżałyby wiedzę na temat tego, jak zbudowany jest ludzki organizm i które mogłyby posłużyć jako pomoc w terapii psychologicznej dla chorych maluchów. Jak wspomina, pierwsza maskotka, którą wykonała to pluszowy ząbek. – Potem zrobiłam serduszko. Później inne organy, takie jak mózg, trzustka czy wątrobę – opowiada i podkreśla, że każdy z organów ma swoją „minkę”. – To bardzo ważne. W ten sposób dzieciom albo ich rodzicom łatwiej za pomocą zabawek opowiadać historię. Zabawki mogą być uśmiechnięte, zmartwione, złe lub znużone.

To, że tak się dzieje potwierdza twórczyni zabawek. – Kiedyś, przed operacją dziecka jeden z rodziców kupił „złe” serduszko. Wytłumaczył mu, na czym polega jego schorzenie i jak organ funkcjonuje. Po operacji dał mu drugie serduszko. Tym razem uśmiechnięte – wspomina. Nieradka jest prekursorką tego typu zabawek w Polsce. Podobny pomysł narodził się już w Wielkiej Brytanii. Tam dostępne są pluszowe wirusy i bakterie.

Takie maskotki – ale też zabawkowe stetoskopy, strzykawki lub popularna gra „Operacja” – mogą zaintrygować i te młodsze, i te starsze dzieci. Rodzice w księgarniach powinni bez większych problemów znaleźć książeczki i kolorowanki na temat pracy lekarza, chorób lub ludzkiego organizmu, a w Internecie dostępne są gry, które w interaktywny sposób przybliżą wiedzę o ludzkim ciele. A to – jak jednoznacznie podkreślają specjaliści – może spowodować, że kolejne wyniki badań takich jak „Narodowy test zdrowia Polaków” lub „Barometr Bayer 2014” będą bardziej optymistyczne, a z każdy pokoleniem przysłowiowy Jaś będzie stawał się coraz bardziej świadomym i przede wszystkim zdrowym Janem.

Pełen tekst artykułu można przeczytać w czerwcowym wydaniu Służby Zdrowia

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także